Burning Spear in Kenya


          Mój muzyczny Przyjaciel Winston Rodney, "Man in the 

Hills", "African Teacher", jest ze mną przez niemal dwie

trzecie mego życia...

       


          
Tej drugiej pieśni nie ma na żadnym z jego greatest hits, ale bardzo 
          ją lubię. Ujmując rzecz nieco filozoficznie - chyba każdy chciałby 
          mieć kogoś, kto go w jego samotnej wędrówce nie zawiedzie i nie 
          opuści...Nawet, a może szczególnie wtedy, kiedy jest to postać 
          wyidealizowana i nie całkiem realna, albo jakiś bohater z przeszłości,
          która wydaje się wciąż żywa. 
         Trzecia pieśń płynie w tym samym powolnym rytmie...
         
          Chłodna, cienista aranżacja z pogłosami kryje w
 sobie żar wewnętrznego 
          ciepła. Warto czasem spowolnić...

Komentarze

  1. Miło się słucha, jest przepływ tzw. flow. Spokojne roots reggae pozwala uspokoić myśli. Zawiesić je gdzieś w bliżej nieokreślonej przestrzeni, nie tylko w Kenii... Dziękuję Ci, Nezumi za tę kolejną dawkę "muzyki serca", która ukorzenia. To taka rytmiczno-werbalna harmonia :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty