Umarła tęsknota

           

                   wyszedłem na dwór

                   wynieść worek z gnijącymi śmieciami

                   jaki to komfort zawiązać je 

                   czerwonymi tasiemkami

                   i wrzucić w otchłań pojemnika na śmieci

                   było po czwartej i powoli wstawał świt

                   powietrze rzeźwiło mnie jak kryniczne źródło

                   albo przynajmniej tak mi się wydawało

                   ptaki nawoływały się ochrypłymi głosami

                   znalazłem swoje zdjęcie z umarłą kotką

                   wyglądałem inteligentnie w okularkach

                   wpatrywałem się w jej żółte oczy

                   i ogarnęła mnie dawna czułość 

                   przed wyjściem z domu  

                   posłucham muzyki przygniecionej

                   dudnieniem dźwigu  

                   przysypanej gruzem z burzonego domu

                   i raźnych nawoływań 

                   najemnych robotników  

                   którzy w nocnym sklepie 

                   kupują Jej Bohu papierosy i piwo

                   a potem wyjdę w hałaśliwy tłum

                   i przez cały dzień nie spotkam żywego ducha 

 

 

Komentarze

  1. ciekawie piszesz o swoim samotnym zyciu Nezumi.
    Ja nie sądzę, ze potrafilbym zyc tak zupelnie samotny, jednak ciagnie mnie do ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Samotności czasami się nie wybiera...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty