O tym, co jest pewne.
"Były już na tym świecie latające pteranodony, ale nie ma pewności, że to za naszych czasów,
Byli już na tym świecie jacyś ludzie, ale nie ma pewności, że to byliśmy my."
(Ewa Lipska, Pewność)
Nie mam pewności, czy dobrze zapamiętałem. Ale chyba
jakoś tak to leciało ;-)
Późnym wieczorem zrobiłem kilka zdjęć w Łazienkach.
Gubię się już trochę w tych wszystkich filtrach i innych
magicznych gadżetach i kolory są czasem bardziej fantastyczne
niż naturalne, ale po ich zastąpieniu czarno- białym zwykle jest
jakiś interesujący temat, o ile oczywiście kogoś interesują
drzewa i ich tajemne życie, albo może to, jak można na nie
patrzeć. Moje myślenie nie jest tu skażone jakimikolwiek
schematami i czasami wydaje mi się, że nikt inny by takich ujęć
nie robił, ale nie mam pewności, że nie mógłby robić. Mnie
zresztą styl fantastyczny, jak go nazywam, w fotografii zupełnie
nie przeszkadza.
Jeszcze nie położyłem się spać. Wczoraj od drugiej tułałem
się po mieście - byłem między innymi na Mały Dziedzińcu
Uniwersytetu, gdzie mogłem w spokoju coś zjeść. Do domu
dobiłem około drugiej w nocy, dość już przemarznięty, bo
z powodu osłabienia musiałem siadać na ławkach, a ręce
prawie mi odpadły od trzymania smartfona.
Po powrocie ucieszyłem się sprawdzając w wiadomościach,
że ten i ów się na mnie nie obraził, ale okazało się na szczęście,
że był bardzo zajęty. Tak więc jeden znajomy napisał mi, jak
zmęczyła go ciężka praca i że napisze do mnie za kilka
dni, a drugi, że absolutnie się na mnie nie gniewa i
niedługo się spotkamy.
Ale pewien znajomy z Florydy napisał mi w mailu,
żebym się opamiętał z krytyką polityki Stanów Zjednoczonych
i sianiem defetyzmu, że nie znam prawdziwego życia, które jest
fantastyczne w jego klimacie pod palmami z kobietami o
długich nogach i słodkich ustach, o ile oczywiście - czego tym
razem nie dodał - ktoś jest mistykiem i wierzy w Boga.
Krótkonogie i o kwaśnych ustach raczej nie mają u niego szans.
Nie mam pewności, jakby się czuł w naszym klimacie i w pokoju,
w którym musiałby marznąć. W Japonii też kwitną już wiśnie
i znajomy stamtąd zasypuje mnie w euforii zdjęciami kwiatów.
Nie mówi jednak, że gdybym przeszedł na szintoizm, to miałbym
jakąś długonogą sakurę z ustami w kolorze wiśni. Nie każdy jak
widać ma do tego powołanie. Znajomy jest z wykształcenia
psychologiem i człowiekiem o dość wyrafinowanym estetycznym
guście. Cieszę się, że zastąpił innego (też świetnego fotografa),
który chyba po prostu umarł.
Chodząc po mieście przypomniałem sobie stary tekst
Krokiewicza o orfikach "Studia orfickie". Nie wszystko jest
w nim już aktualne, ale sam zarys problemu (idea
przechodzenia od pierwotnej dzikości do kultury) został moim
zdaniem bardzo dobrze uchwycony. Jak wiadomo jest obecnie
moda na kwestionowanie istnienia orfików, co jest szalenie
irytujące.
Mnie zainteresowało to, jak Orefusza postrzegał Platon,
przechodząc od ironii do powagi. Krokiewicz wspomina
neoplatonika Olimpiodorosa, który napisał, że "Platon
wszędzie nuci pieśni Orfeusza." Niestety angielski
przekład komentarza Olimpiodorosa do tekstu platońskiego
"Fedona" pożyczyłem Profesorowi Przełęckiemu i już nigdy
do mnie nie powrócił. (Nie upominałem się o niego bo
Przełęcki pięknie o Platonie pisał, choć tekstu tego nie
wykorzystał). Mimo to postanowiłem już dawno, że po śmierci
napiję się wody ze "zdroju pamięci", a nie ze "zdroju
zapomnienia" i moja dusza nie będzie się już musiała więcej
odradzać.
Ze trzy lata temu udało mi się zainteresować orfizmem
znanego blogera Przedwieczna Śledziona. Wcześniej polubił
dzięki mnie barokową muzykę lutniową, co prawda głównie
chyba hiszpańską - osobiście wolę nawet jeszcze francuską
i niemiecką (Bach, Weiss).
Orfizmowi nie poświęciłem jednak osobnego wykładu, ale
omawiałem go zawsze łącznie z nauką Pitagorasa, w ciągu
wykładów poświęconych linii rozwojowej: Orfizm - pitagoreizm
- Platon - neoplatonizm. (Plutarcha zawsze pomijałem),
pokazując jak myśl filozoficzna łączy się z ujęciem mistycznym
i religią. Ale dzisiaj, ponieważ jest już dzień, zamiast mówić
o oku duszy, puszczę raczej do czytelnika oko. ;-)
Tak sobie z tym tekstem chodziłem i przysiadywałem od
czasu do czasu, jak perypatetyk. Ale pochłonął mnie w końcu
zupełnie inny tekst. W księgarni zobaczyłem bardziej
odpowiadający memu obecnemu nastrojowi wspaniały wybór
tekstów zatytułowany "Retoryka umierania. Angielskie mowy
pożegnalne doby Tudorów i Stuartów" (pod redakcją Olgi
Kubińskiej).
Są to mowy, jakie wygłaszali ludzie skazani na
śmierć na chwilę przed wykonaniem wyroku. Czasem te
mowy za nich pisano, ale najczęściej wygłaszali je sami.
Z przywileju tego nie mogły korzystać mężobójczynie, które
palono żywcem. Dlatego ich zbrodnie relacjonował ktoś
inny. Sporo tu znanych z historii postaci, które ukarano
śmiercią, a przemowy te są czasem poruszające i ciekawe.
Pierwotnie chciałem nabyć książkę pewnej mistyczki
na temat stosunku chrześcijan do śmierci, obfitującą w liczne
cytaty z mistyków, ale po przeczytaniu aforyzmu, głoszącego,
że dla chrześcijanina"śmierć jest najsłodszą towarzyszką życia"
i bardziej już konwencjonalnych uwag, że należy o niej myśleć
z wdzięcznością każdego dnia, bowiem jest przejściem do
"prawdziwego życia", pomyślałem, że stworzy to pewien
nadmiar, bo o śmierci myślę niemal pięć razy w ciągu godziny,
co nie jest moim zdaniem objawem zdrowym i wynika z
poczucia wykluczenia i izolacji, w jakiej się znajduję (częściowo
w związku z covidem) i z niepewności mego losu.
Natomiast wczucie się w sytuację skazańca zdaje mi się
cennym doświadczeniem, nawet jeśli ów skazaniec wierzy
be zastrzeżeń w istnienie Boga. Jak bowiem słusznie
napisał kiedyś Przybylski "wszyscy jesteśmy skazańcami i
czekamy na wykonanie wyroku w celi śmierci." Nie mam
pewności, czy dokładnie tak napisał, ale sens tego jest na
pewno taki, a i sama ta metafora się pojawia - a z pewnością
miał na myśli ludzi, którym już nie tak wiele życia pozostało.
...A kara śmierci za coś, czego się nie zrobiło, to juz zupełnie nieoczekiwane wywrócenie się wozu. Można sobie tylko wyobrazić, jak czuli się oskarżeni cynicznie o zdradę, albo o udział w spisku mającym pozbawić życia króla.
OdpowiedzUsuń...Ja też uważam, że "wmawianie sobie"rzeczy niosących pocieszenie nie ma na ogół sensu, gdy w rzeczywistości nie odpowiada niczemu realnemu.
Piotrze,
OdpowiedzUsuńzadne wieksze wydarzenie w naszym zyciu nie dzieje sie bez powodu - to raz
po drugie -
wszystko w naszym zyciu dzieje sie nie przeciwko nam lecz dla nas.
Bedac wyposażony w te wiedze, wiem ze musialem przejsc przez te chorobe.
Rzeczywiscie, wszelkie przeciwnosci w zyciu stawiaja mnie w sytuacji, ze jestem w pozycji do uzyskania co najmniej podwojnej rekompensaty za poniesione trudy.
Nie sadze, ze powinienem dziekowac Bogu za trud przejscia przez chorobe covid.
Tutaj juz naciagasz fakty, nigdy tak tego nie napisalem, jednak potrzebujesz tego idiotyzmu aby ferowac swoje oceny drugiej osoby.
Generalnie jednak, wiemy to z Ksiegi Hioba -
wszelkie przeciwnosci losu jakie nas spotykaja pochodza od wroga ludzkosci, czyli od szatana.
Dlatego za poniesione cierpienie automatycznie znajdujemy sie w pozycji, ze przysluguje nam co najmniej podwojna rekompensata.
Ja jestem teraz jeszcze zdrowszy niz bylem rok temu, w ogole nie czuje zadnego zmeczenia po powrocie z pracy, nawet najbardziej wyczerpujacej.
Kiedys jak sie napracowalem, bylem naprawde bardzo zmeczony.
Na koncie przyroslo mnie przez ubiegly rok, od 1 Lipca, czyli dnia gdy poszedlem do szpitala na covid, przyroslo mnie $64,000
To naprawde rekord w moim zyciu aby az tyle przyroslo.
Jestem jeszcze bardziej dzisiaj zadowolony z zycia niż rok temu.
Dzieki przebytej chorobie nic sobie nie robie z virusa.
Ja juz jestem odporny może i na cale zycie.
Lekarze nauki medycznej nawet wspominaja, ze naturalnie przebyta choroba na covid może uodpornic czlowieka na reszte zycia na coronavirus.
Niestety nie da sie tego powiedziec o szczepionkach, trzeba sie szczepic co pol roku.
Mozna wiec powiedziec, ze covid mam z glowy.
Tak wiec jest bardzo wiele pozytywnych korzysci z zaliczenia choroby covid.
Dodatkowo doswiadczylem czegos co nazywa sie smiercia fizycznego ciała, czyli opuszczanie mojej duszy fizycznego ciała.
W ostatnich kilku komentarzach tutaj na blogu u Nezumiego uzytkownicy napisali dwa razy o "wychodzeniu przez nogi" na drugi swiat.
Ja dokladnie to przezylem, wychodziłem jako dusza przez nogi z mojego ciała.
Usmiechałem sie czytajac ich komentarze.
Weryfikowalo to moje przezycie.
Byłem w ten sposob pierwszy raz w moim zyciu pacjentem szpitala, to jest jakieś doświadczenie.
Jakoś nie znajduje negatywnego doświadczenia z tego wydarzenia.
Tak wiec same pozytywy.
Twoj komentarz Piotrze o jakiejś duchowej ślepocie jest wiec nie na miejscu.
Danek
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, żeby innych rzeczy przybywało Ci tak samo jak pieniędzy 🙂
w jak najmniejszym stopniu angazuje sie w dyskusje, z ktorej najczesciej wsrod ludzi nie wynika nic, poza strata czasu
OdpowiedzUsuńa) smierc zony danka to ostrzezenie boskie ( ogarnij ... albo zostaniesz podobnie wykluczony ), terminologia pilkarska ostrzezenie z zapisaniem oznaczenia zawodnika
pomijam to ze sam dotad pewnie nie ogarnia jak szczeniak, ktory dwa tygodnie jest slepy zanim ( jak ssak ) na argumenty, z ta roznica iz obecnie na dwa lata przed emerytura wciaz nie wie po co zyje.
wersja skrocona. nie wie ktory bog ( polski, zydowski, amerykanski, hinduski czy demon rodem z hameryki ) podejmowal decyzje o takiej wadze w zyciu
b) pieniadze obecniej ameryki daja minus 611 % w realnym efekcie polityki fedu wobec otaczajacej przestrzeni mikro - ekonomii, jesli idze o makro, jest znacznie gorzej, nie zamierzam za darmo przedstawiac wlasnej pracy
c) jako uzupelnienie - dla kogos kto zeruje na zatrudnieniu innych, tutejsze okreslenia to :
- pijawka
- pasozyt
- albo mniej dosadnie rzep
d) wbrew obiegowej opinii nie uwazam ze ameryka to najgorszy typ panstwa, z uwagi na to ze po raz pierwszy w historii trump byl na marszu za zyciem, z tym ze za amerykanskim zyciem, o czym juz niewiele sie mowilo
e) dlaczego to takie istotne
ano ; ameryka to nie kraj tubylcow, lecz niewolnikow, przestepcow, kombinatorow, glupcow, tepakow itd. ktorzy w panstwach z ktorych emigowali mogli sie dorobic garba oraz szkorbutu, w kreszowanym dresie z lumpeksu
f) przed tym krajem kolejny szok kulturowy ( jak kiedys u nas premierostwo suchockiej ) a mianowicie baba na urzedzie prezydenta, ktora bedzie kolorowa, oraz bedzie potomna dla MLK
g) rzecz jasna to idiotyzm, poniewaz wpierw powinna byc to kobieta wywodzaca sie z plemion pierwszych , lecz ameryka to stan otumanienia tv spotami, nie zas logiczne efekty rozwoju
h) nasi idolenci przez rok nie zrobili nic, aby przygotowac sie do kolejnej fali ( nie trzeciej ale ta obenca to druga po rekombinacji wariantow wirusa, z uwagi na to ze jedyna realna forma przeciwdzialania jest albo izolacja, badz proby szczepien ( nawet 70% rezygnuje po zapoznaniu sie ze skutkami ubocznymi niektorych ze szczepionek, zas karetki ze stolycy bladza po okolicznych powiatach w misji odnalezienia nie zajetego lozka, w tej jakze fajansiarskiej popelinie pseudopastwa prawa ) w sytuacji braku racjonalnych podstaw do masowej akcji wyszczepiania
to tez moja koncepcja - wpiwerw przed szczepieniem badanie powinno obejmowac ; odpowiedzi jak reagowal organizm na inne szczepienia, ile przeciwcial posiada jesli zbyt wiele aby nie nastapil wstrzas anafilaktyczny, KATEGORYCZNY zakaz szczepienia dla poszczegolnych przypadkow, brak szczepienia w miejscach gdzie moze nastapic zakazenie innymi wirusami ( zadnych przychodni, gabinetow lekarskich, stacji obslugi pojazdow czy jak ameryka na parkingach przed centrami handlu itd. >
marnuje znow czas
nie wiem co biora na waszych studiach medycznych zamiast wiedzy, ale
/ https://www.youtube.com/watch?v=8Z6jzIakYH0
ogromny skrot -
co stulecie zwykly pomor
co 300 lat wymieranie
kierunek z azji do europy
zas tutaj problemem nie jest smiertelnosc od danej jednostki ( wirusow czy choroby ) lecz zasyfienie srodowiska z ktorym wladze nie robily nic, a tylko pier... farmazony i kreujac puste obietnice, liczyly potencjalny wplyw na slupki sondazowe
resumujac
covid to zolta karta, po ktorej nastepuje juz tylko wykluczenie z rozgrywki
( nie chce mi sie kpic z tego jaki jest poziom intelektualny danko-podobnych rezydentow - 40 iq ro maks, przy sprzyjajacej bryzie o poranku )
miast ps
(( https://www.youtube.com/watch?v=KB9P6Dm8qjw ))
- ( https://www.youtube.com/watch?v=dGl1-GmhCJA )
Anonimowy, kilka razy przeczytalem powyzsze.
UsuńCiekawy jest YouTube film pokazujacy przerozne pandemie na przestrzeni dziejow.
Jednak jedna pandemia nie jest żadną pandemią.
Black death, czarna smierc w XVI wieku spowodowana byla rozpuszczaniem jakiejś śmiercionośniej substancji w rogatkach miast przez istoty ubrane na czarno.
Zaraz ludzie umierali w okropnych cierpieniach.
Mamy przekaz tych zapisow w postaci dokumentow historycznych.
Nie byla to wiec zadna pandemia ale metodyczne wymordowanie polowy mieszkancow owczesnej Europy.
Dalczego to zrobiono zapytasz?
Ktos zdecydowal, ze musi zabraknąć rąk do pracy aby wyrwac Europe z okowow Średniowiecza.
Kim byl ten ktos?
Piotr/ Odziu powie. nie złapano ich na goracym uczynku wiec nie byli to Obcy z Kosmosu.
Dostało sie Żydom, na nich wskazano jako tych co spowodowali tę śmierć wiec musieli natychmiast wyemigrować z Zachodniej Europy czyli z Hiszpanii oraz z Francji w kierunku Ziem Polskich.
Alma
OdpowiedzUsuńJa Ci życzę, Danku, żebyś Covid miał z głowy. Ale, gdy będziesz juz miał szczepionkę, to proponuję, żebyś się zaszczepił.
Za wielu coś widzę wyjeżdżających z mojego szpitala nogami do przodu. Już bez duszy zupełnie.
Dziekuje Nezumi.
OdpowiedzUsuńWlaściwie teraz nie wiem, czym jeszcze moj Ojciec moze mnie pobłogosławić.
Wiem jednak, ze ma On nieskonczone mozliwości jaka forme wybrac aby po stokroć mnie obdarzyc swoim dobrem.
Ciekawa jest tutaj historia z Issac.
Genesis 26:12
Now Isaac sowed seed in the land, and that very year he reaped a hundredfold. And the LORD blessed him, 13 and he became richer and richer, until he was exceedingly wealthy.
czyli
Izaak zasiał ziarno na ziemi i w tym samym roku zebrał stokroć. I Pan mu błogosławił, 13 i stał się coraz bogatszy, aż stał się niezmiernie bogaty.
Cierpieniem otrzymuje sie tylko podwojne wyrownanie za poniesione cierpienia.
Gdy jednak w wierze coś sie robi,
gdy robi sie coś, co zaprzecza logicznemu rozumowaniu, tak jak zrobil to Issac,
zasiewajac nasiona w suchym piasku, podczas wieloletniej suszy,
otrzymal plony swojego wysilku po stokroć wieksze.
To jest bardzo interesujaca wiedza.
Naturalnie Filozofia tego nie dostrzega, zauroczona logicznym poznawaniem świata.
Alma, dziekuje.
OdpowiedzUsuńnie jestem przekonany, ze potrzebuje sie zaszczepic.
Ale kto wie, moze jednak sie zdecyduje.
Piotrze, ja nie jestem ani Filozofem ani Logikiem wiec nic nie musze zrozumiec.
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze Twoja zona wyszla z tego a Ty w ogole nie miales zadnych symptomow choroby.
Moja mama tez sie zarazila ode mnie, wiem stad poniewaz wzialem ja na badania.
Trzy razy miala pozytywne az w koncu po trzech tygodniach negatywny wynik na Covid.
Jednak tak jak Ty, moja mama nie miała zadnego symptomu choroby.
Nie czuję zadnego fałszu w tej sytuacji.
Nie musze logicznie rozumiec dlaczego jedna osoba ma symptomy a druga nie ma.
To jest problem dla Nauki Medycznej.
Dla mnie istotne jest, ze nie mam zadnych zniszczen w organizmie spowodowanych przejsciem tej choroby.