Pusty pokój
"Zostanie po mnie pusty pokój..."
napisał Poeta. Po mnie nawet i to
nie, jak mnie eksmitują...;-)
Na szczęście dla mnie Mitsuko już
zgasła i nie będzie dziwić się, że
mnie nie ma.
Przechodzę czasem obok
miejsca, w którym mieszkał Poeta
i patrzę na jego popiersie ozdobione
przez ptaki. Nieopodal jest
skwerek, na którym pijacy piją
wódkę.
Na Chmielnej na straganie
kupiłem przed rokiem dwa pięknie
wydane tomy z jego utworami (za
40 złotych). Ale w moim pokoju jest
tyle rzeczy, że nie mogę ich
odnaleźć. Kiedyś jeden widziałem
na oknie. Przywalony innymi
książkami mocno wyblakł i podarła
mu się obwoluta.
Na starym blogu często
przytaczałem dawne wiersze
chińskie w przekładzie Starego
Poety (tłumaczenie z francuskiego
tłumaczenia i to swobodne).
Brzmią czasem cudownie pięknie.
Jego przekłady są zresztą zawsze
celne.
I jakiś jego wiersz...Zaglądał
chyba w okna pięknych mieszkań
porządnych ludzi i nie mógł
zobaczyć tam człowieka.
Napisałem to bez żadnego powodu. Kilka dni temu była rocznica urodzin (?), ale Leśmiana.
OdpowiedzUsuńI wszyscy przypomnieli sobie o jego istnieniu na Facebooku ;-)
Dziwna rzecz. Wpisałem tekst normalnej wielkości literami, a na ekranie telefonu
OdpowiedzUsuń(z którego go wpisywałem) pojawiają się
jakieś większe litery. Nie mogę tego poprawić, bo tam gdzie wpisuję tekst,
litery są właściwej wielkości. Przepraszam więc za tę niedogodność...w imieniu mojego urządzenia.
Ojciec mój powiedział niedawno, że po moim przyrodnim bracie, który jest wydawcą, przynajmniej coś pozostanie. "A on miał- powiedział wskazując na mnie - Bardzo nieszczęśliwe życie..." ;-)
OdpowiedzUsuńPrzypomniał mi się Norwid: "po których kostka nawet nie zostanie, choć ludzie będą jak byli."
Wpisałem "zauważył, wskazując na mnie."
UsuńMój zmarły dwadzieścia pięć lat temu Przyjaciel, autor kilku książek, przekonywał mnie, że książka to coś, co po nas pozostanie.
OdpowiedzUsuńNa dowód pokazał mi jakąś książkę nieznanego zupełnie autora z końca XIX
wieku. Wzrusza mnie to zawsze głęboko, kiedy przypominam sobie jego uśmiechniętą twarz, kiedy widziałem go po raz ostatni. "Nezumi,
jestem taki szczęśliwy." Zniknąłem na kilka miesięcy w Londynie, a po powrocie już Go nie było. Znajomy powiedział mi, że umarł w strasznej depresji...
Ja sam nigdy nie myślałem w ten sposób.
OdpowiedzUsuńDopóki tu przez chwilę jeszcze jesteśmy, istniejemy lub nie istniejemy w sposób realny.
...Gdzieś mi zginął tomik Rafała Wojaczka "Którego nie było." (:
No tak...Ja nigdy nie myślałem, że to, że ma po mnie coś pozostać, miałoby określać sens mego istnienia, czy to będą utwory, czy dobra pamięć o tym, co zrobiłem dla innych. Ale ludzie tak często myślą...Jednak dla tych, którzy nie mają dzieci, pozostawienie na świecie jakiegoś innego potomstwa (nie mówię- pomiotu) bywa czymś ważnym. Jest może nie tyle źródlem iluzji jakiejś nieśmiertelności, co potwierdzeniem tego, że wartości, dla których żyjemy, są w jakiś sposób doceniane. A to właśnie daje jakąś nadzieję. Platon pisał w "Uczcie" o płodzeniu idei. A poeta pozostawia czasem przynajmniej piękne słowa, którymi usiłuje wyrazić swą miłość do życia...Jego utwory są jak gdyby jego dziećmi i nawet jeśli nie są jakieś bardzo udane, są mu bliskie. Mój Ojciec jest członkiem związku literatów, choć pisać zupełnie nie potrafi i jest raczej typem ciężkiego grafomana. Ale z racji jego innych zasług znajomi wspierali wydawanie jego utworów i uzbierało się ich sporo. Ja przeglądam je czasem z poczuciem, że jest to jakaś jego forma potwierdzenia i na tym polu szacunku, jakim się cieszy. I zawsze znajdą się takie, które przynajmniej mnie rozczulą. Ojcu zawdzięczam nie tylko me marne życie, ale i obecność w dzieciństwie wielu książek. Kupował ich ogromnie dużo i miał u siebie w pokoju bibliotekę, a dzieci miały własną.
OdpowiedzUsuńTo zależy... Są np. całe pokolenia muzyków. Dziadek był muzykiem, ojciec...jest dla syna Mistrzem, nawet jeśli (jak często się zdarza) syn zupełnie nie ma talentu, czy inwencji.
OdpowiedzUsuń...To być może odchodzi już trochę w przeszłość. Ale w telewizjach czy w sądach, albo w planach lekarskich istnieje nadal i jest ułatwieniem w robieniu kariery. Choć z relacją Mistrz-Uczeń zwykle niewiele ma wspólnego, a raczej z tzw. plecami.
klanach urządzenie poprawiło mi na planach 😉I jak tu mieć zaufanie do inteligencji...
UsuńJeśli chodzi o tłumaczenia Poety to szczególnie zapadły mi w pamięć Jego przekłady bajek Leonarda i "Kwiatków św. Franciszka."
OdpowiedzUsuńTo niezbyt wesoła myśl😥...Ale i takie przychodzą czasem do głowy. Wszystko odchodzi w przeszłość, a to, co przychodzi,
OdpowiedzUsuńnie zawsze jest lepsze...
Ja nie miałem uczniów (kontynuatorow). Moje zajęcia w Instytucie długo blokowano (przez niezawiniony przeze mnie konflikt ze zwierzchniością i z obawy przed
OdpowiedzUsuńkonkurencją ), a później nie miałem pozycji, która gwarantowalaby uzyskanie jakiejś korzyści (np. etatu). Ale miałem jakiś, czasem spory, wpływ na młodych ludzi i potrafili zostawać ze mną długo po zajęciach, nawet w piątek w nocy, kiedy wszystkie piwiarnie są otwarte (a ja z nimi nigdy tam nie chodziłem) i kontynuować ze mną znakomość po skończeniu studiów. Moje zajęcia byly potem popularne i często je chwalono. Udzielałem też studentom nieodpłatnej pomocy terapeutycznej...Jak przystało na kogoś, kto leczy się z depresji🙂 i być może nawet uratowałem w ten sposób jakieś życie...
j
UsuńPiotrze, mam dla Ciebie dobra wiadomosc - odchodzac z tego doczesnego swiata nie stracisz swojej metalurgicznej pasji.
OdpowiedzUsuńDalej bedziesz kontynuowal te pasje w swiecie duchowym 5D.
Ba, nawet Twoje kolejne zycie, kolejna inkarnacja moze byc zwiazana z obrobka metalu.
Bedziesz kontynuowal te pasje za sie nacieszysz, az bedziesz usatysfakcjonowany :)
Wtedy przyjdzie czas na nowa pasje.
Zycie jest naprawde bardzo interesujace.
Piotrze, nawet nie zauwazysz, ze umarłes, po prostu w ułamku sekundy jestes jako dusza, cała Twoja swiadomosc caly czas jest w duszy nawet gdy zyjesz wiec moment smierci jest tylko wyjsciem z fizycznego ciała.
OdpowiedzUsuńSwiadomosc nagle zdaje sobie sprawe, ze jest w formie energii kwantowej i tyle.
Smierc jest tylko wydarzeniem dla pozostawionych tutaj w swiecie 3D
Ja gdy przez to przechodziłem nie byłem jeszcze gotowy na opuszczenie tego pieknego fizycznego swiata 3D wiec walczyłem aby wrocic do mojego ciała :)
Tak wiec zycia nie stracisz, jako swiadomosc nie mozesz umrzec.
Wszystkie pasje jakie miales w tym tutaj swiecie zabierasz z soba do swiata 5D
Tam zyjesz dalej :)
Do czasu az przyjdzie czas ponownej inkarnacji.
Uczyc sie bowiem zycia, kontroli nad emocjami, etc mozna tylko doswiadczyc w swiecie 3D
Bardzo chciaPiotrze, nawet nie zauwazysz, ze umarłes, po prostu w ułamku sekundy jestes jako dusza, cała Twoja swiadomosc caly czas jest w duszy nawet gdy zyjesz wiec moment smierci jest tylko wyjsciem z fizycznego ciała.
Swiadomosc nagle zdaje sobie sprawe, ze jest w formie energii kwantowej i tyle.
Smierc jest tylko wydarzeniem dla pozostawionych tutaj w swiecie 3D
Ja gdy przez to przechodziłem nie byłem jeszcze gotowy na opuszczenie tego pieknego fizycznego swiata 3D wiec walczyłem aby wrocic do mojego ciała :)
Tak wiec zycia nie stracisz, jako swiadomosc nie mozesz umrzec.
Wszystkie pasje jakie miales w tym tutaj swiecie zabierasz z soba do swiata 5D
Tam zyjesz dalej :)
Do czasu az przyjdzie czas ponownej inkarnacji.
Uczyc sie bowiem zycia, kontroli nad emocjami, etc mozna tylko doswiadczyc w swiecie 3D
Bardzo chcialbym aby Nezumi napisal tutaj wszystko co wie o Pitagorasie, ktory tego nauczal.
Danek, na pewno napiszę, ale w gruncie rzeczy bardzo niewiele na ten temat wiadomo, bo to była niby wiedza dla wtajemniczonych...Pitagoras podobno potrafił sobie przypomnieć wszystkie swoje poprzednie wcielenia.
OdpowiedzUsuń