Ostatnia szlachetna konwersacja

 

                                                        Zdjęcie z warszawskiego getta przed zagładą 

      

     W pokoju zrobiło się ciemno. Pani Ogawa popatrzyła 

na mnie zaniepokojona. Jej wzrok śledził mnie w

ciemności jak oczy przyczajonego kota, a żółte źrenice 

wyglądały jak świetliki.

- Czy naprawdę przestaniesz już pisać te opowieści 

o duchach? - spytała - Lubiłam je!  Choć wiem, że

jestem w tym odosobniona. -

- Tak. Życie się kończy. A zresztą, kto je czyta?   

Nigdy nie miałem nazwiska. Dlatego ludzie ich nie

czytają. Na moim blogu zarosły już prawie wszystkie

ścieżki...A niedługo przecież i ja będę duchem. 

Ale nawet przed nadchodzącą zagładą ludzie starają

się żyć i mają jakieś codzienne życie. A tylko w

powietrzu coś wisi.  Zawsze przypomina mi się 

wojna, albo okupacja, które znam jedynie ze

wspomnień najbliższych. Człowiek stara się przeżyć,

nawet, gdy widzi trupy na ulicy. Sprawia to 

wrażenie normalnego życia.  W porównaniu z

tym, wszystko jest możliwe do przyjęcia. -

-  Cóż za niewdzięczność! Ludzie to przeważnie świnie!  

Są obojętni, albo żerują na nieszczęściu innych. 

Kiedy byłam młoda, świat wydawał mi się piękny, 

a ludzie fantastyczni. Świat pozostał piękny, 

jak kwitnące wiśnie wiosną i jesienne chryzantemy, 

jednak na ludziach się zawiodłam.  Ale powiem ci 

szczerze - zawsze możesz skoczyć z mostu!  Jak ja to 

zrobiłam...Pomyśl, że już umarłeś i życie swe 

zakończyłeś, i nie masz już żadnych pragnień.  

Nie chcesz nawet, by ludzie byli mniej okrutni, niż są. -

    Pani Ogawa chciała zobaczyć, jakie wrażenie wywarły 

na mnie jej słowa. Trzymała w ustach łyk zielonej herbaty. 

- Nie cieszy mnie to wcale. - odpowiedziałem - Mówią, że

po śmierci nie ma już tego wszystkiego...czym można by się 

martwić, ani zależności od innych, tylko spokój. Ale

za twego życia lepiej mi się z  Tobą rozmawiało.  Teraz 

jesteś często rozgoryczona. Przypomnę ci słowa 

Konfucjusza: "Nie martwię się tym, że ludzie na mnie się 

nie poznali. Martwiłbym się, gdybym to ja się na nich 

nie poznał." Nie martwię się tym, że ludzie  m n i e  nie 

doceniają, ale raczej tym, że nie zauważają, że coś im w 

ogóle daję, a więc nie rozpoznają wartości czegoś, co jest 

mi bliskie. I byłoby mi tak samo bliskie, gdyby to pisał 

ktoś inny, a ktoś wyrzucałby to na śmietnik. Jednak nie 

mam na to żadnego wpływu.  -

-  Nezumi, mów to, co chcesz powiedzieć, a nie to, co

uważasz, że powiedzieć powinieneś.  Jaką wartość ma

taka konfucjańska szczerość? Śmierć uwolniła mnie od 

wszystkiego. Wiem, jak bardzo chciałbyś ocalić coś od 

zapomnienia.  Słucham ostatnio sporo Couperina.  To 

finezyjna, pełna półcieni i melancholii, choć czasem 

uskrzydlona radością, delikatna muzyka. A te muzyczne 

miniaturowe portrety bliskich mu osób?  Wzruszyła mnie 

historia pewnej francuskiej klawesynistki.  Gra utwory 

Couperina od ponad pół wieku. W tym czasie minęło jej 

całe życie, zestarzała się, straciła urodę i wdzięk. Była 

sławna, ale zachwyty minęły. Wygląda jak ponure 

straszydło!  A do mistrzostwa swej gry dodała tyle 

melancholii i powagi, że można się w niej utopić.  

Z pewnością ma wielu uczniów, ale sprawia

wrażenie osoby nieskończenie samotnej.  Została 

sama ze swą gravitas. Jakby cały świat żył tylko

pozorami.  Dobrze, że nie godzisz się na pozory! -  

    Podniosłem się z krzesła. 

    - Muszę już niestety iść. Jest już bardzo wcześnie. 

Za chwilę zacznie się nowy dzień. Wiesz, jak tego nie

lubię...A czy, gdyby twoje dziecko nie umarło, to

zrobiłabyś to? -

    - To nie ma żadnego związku!  Ciebie opuszczały

osoby, które kochałeś, a kiedy wyszedłeś ze szpitala

psychiatrycznego, musiałeś zacząć życie od nowa. 

Studenci garnęli się do Ciebie, a potem odchodzili

i zjawiali się nowi.  W ten sposób oswajałeś się

ze stratą i byłeś przygotowany... - 

    - Myślisz, że to to samo? Dopóki drugi człowiek

albo czująca istota żyją, mogą być szczęśliwe i nawet

jeśli cię opuściły lub znikły z twego życia, kochasz

je nadal i życzysz im szczęścia. Ale śmierć przekreśla

wszystko. Nie zobaczą już nigdy więcej słońca. -

    - Bardzo żałuję, że nie nauczyłam cię nienawidzić. -

    - Pozdrów ode mnie wszystkie mary i cienie. 

Wiem, jak trudno jest czasem nie istnieć. - 

    - Nie trudniej niż żyć.  Ale, jeśli nasza konwersacja

ma mieć sens, przytocz jakiś cytat z naszej klasycznej 

literatury. 

    Zatrzymałem się na chwilę i wyrecytowałem:

      

        Gdy kto nie kocha, 

           temu się i rozstawać

               nie będzie trudno...  

   

    Pani Ogawa klasnęła w dłonie i powiedziała

    - Brawo, Nezumi!  Jakbym słyszała samego 

Buddę!  A zobacz, co ja mam dla Ciebie.  Czy 

to nie jest bardziej prawdziwe?

       

      Nawet w tej chwili

                 chciałabym umrzeć, miły,

      bo chociaż żyję, 

                 nie mogę wyznać przecie, 

                          jak tęsknię tu do ciebie. 

      

     Takie było moje ostatnie spotkanie z Panią

Ogawą...   

                                       



 

Komentarze

  1. parafrazujac Twoje powyzsze słowa Nezumi:
    Nie martwię się tym, że ludzie m n i e nie doceniają, ale raczej tym, że nie zauważają, że coś im w ogóle daję, a więc nie rozpoznają wartości czegoś, co jest mi bliskie.

    Dokladnie też ten sam dylemat ma Stwórca Bóg Ojciec, chociaz zapewne nie zauwazyles tego, jednak spostrzegasz ten dylemat u Konfucjusza.
    Ludzie nie dostrzegaja, nie rozumieja, ze wszystko co dobre jest w ich zyciu pochodzi ode mnie, powiada Bóg.
    To juz jest na miarę ogromną, dotyczy kazdego mieszkanca Ziemi jednak praktycznie nikt nie dziekuje Bogu za wszelkie dobro, jakie tych ludzi spotyka kazdego dnia.
    Tak, gdy dziekujesz Bogu kazdego dnia za cokolwiek dobrego, co spotkalo Ciebie dzisiaj wtedy jestes blizej Boga, wtedy jestes w pozycji aby otrzymac jeszcze wiecej.
    Przypomnij sobie, gdy Jezus uzdrowil dziesieciu, tylko jeden wrocil sie osobiscie podziekowac Bogu za uzdrowienie.
    W nagrode Jezus pobłogosławił go dajac jemu pełne uzdrowienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrze, ludzie są bardzo zawodni, dzisiaj Ciebie chwalą jutro krytykuja.
      Słowo Boże ostrzega przed pochlebstwem pochodzącym od ludzi.
      Wjezdzającego do Jerozolimy p. Jezusa witano Hallelujah in the highest,
      za kilka dni ten sam tłum nawoływał: ukrzyżować go !

      Usuń
    2. Bóg stworzył ich Piotrze nie dajac im pigułki mądrości wiec kultury, wszystkiego musza sie nauczyc przez niezliczone inkarnacje w fizyczne ciało.
      Ci, o ktorych pisze Nezumi jeszcze nie zaawansowali sie wystarczajaco wysoko aby byc w pełni rozumnym, czujacym czlowiekiem.

      Usuń
  2. Nazumi życzę Ci, abyś w tym Nowym Roku miał :
    Dużo Wiary! Więcej Zdrowia! Mnóstwo Szczęścia !!!
    Oby ten nadchodzący czas był dla Ciebie Dobry :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkiego Najlepszego na Nowy Rok dla Twoich blogowych Przyjaciół! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Lutano za miłe życzenia i ja również Ci tego życzę w imieniu swoim i przyjaciół Luny🙂

      Usuń
  4. Drogi Nazumi i dobrnęliśmy do ostatniego dnia tego roku . Były przeszkody i kłody pod nogi ,które nie miały szans by z nami wygrać :) Niech NOWY będzie Dobry , Zdrowy . Niech z nami flirtuje i miłości nie żałuje ! Wszystkiego Najlepszego dla Ciebie , Rodziny i blogowych Przyjaciół . Pozdrawiam bardzo ciepło i serdecznie . To ja ta co czyta i siedzi jak mysz pod miotłą . Ktoś mi wmówił , że mówię bez sensu i pewnie dlatego ten dystans . Ty dalej pisz , a ja zawsze z wielką przyjemnością odwiedzę i przeczytam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. I niech dla Ciebie też taki będzie...🥀 To przykre, że Ci to wmówiono. Ale nie zrobiłem przecież tego ja.
      Dla autora milczenie jest rodzajem dezaprobaty i utwierdza go w poczuciu samotności, a tej jest w moim życiu zbyt wiele. Jako nauczyciel akademicki przyzwyczajony jestem, że każdy mówi coś innego. A jedyne, co mnie zasmuca, to cisza...Ale nigdy nie trwa długo. Tu niestety jest moim udziałem codziennie i marną nagrodą za mój trud. Ale każdy ma prawo dystansować się. Dziękuję za miłe i ciepłe słowa, i cieszę się, że mnie odwiedzasz. 🙂
      Dwóch, czasem troje, przyjaciół pisze tu stale i jestem im za to bardzo wdzięczny...

      Usuń
    2. Dziękuję, że Jesteś...:-)

      Usuń
  5. Dziękuję...Dość czesto, jak pewnie zauważyłeś, się u mnie pojawiała 🙂 A nawet już kiedyś raz umarła...😉I była bohaterką opowieści niesamowitej. Rozmawiała też z córką. Ale piszę tak wiele...A o przedostatnim rzeczywiście nie pisałem.🙂
    Nawet nie wiedziałem, że jest pisarka Yoko Ogawa. Została nawet uhonorowana ważną japońską nagrodą imienia Akutagawy. W moim odczuciu nie dorównuje ona mo😑 najwybitniejszym japońskim pisarzom, ale jej opowieści są zajmujące.
    Jest pianistka Ogawa. Debussy to jej specjalność, ale świetnie gra też Mozarta...

    OdpowiedzUsuń
  6. Miało być może, a wyskoczyła emotikona...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty