Z opowieści pewnej sowy
Powiadają, że my sowy jesteśmy mądre, ale to przesąd. Są sytuacje, w których nikt nie jest mądry. Najlepiej je po prostu przeczekać nie wybiegając myślami w przyszłość. O ile oczywiście ma się jakieś schronienie. Sowa zwykle nie sypia w nocy więc widzi to wszystko, czego stworzenia śpiące w tym czasie nie widzą
Któregoś wieczoru krążyłam nad łąką w poszukiwaniu myszy. Ale,chociaż była ciepła letnia noc, wszystkie się pochowały. Byłam głodna. "Co się stało z myszami? Powariowały, czy co?" pohukiwalam groźnie. Usłyszał to Księżyc, zniżył się trochę i powiedział: "Myszki są mądre. Za chwilę zatrzęsie się ziemia, bo będzie tędy przechodził OLBRZYM.Uciekaj póki czas!" "Co ty tam wiesz? Jesteś daleko od
Ziemi."- zaskrzeczalam . Usiadłam na najwyższym drzewie i wypatrywalam OLBRZYMA. Ale ponieważ się nie pokazywał zdrzemnęlam się trochę na gałęzi choć nigdy tego nie robię. Śniło mi się Mysie Miasto, stolica Mysiego Imperium. Latalam nad jego ulicami i porywalam najsmaczniejsze kąski.
Ale nagle ziemia zatrzęsła się i miasto zapadło się w rozpadlinę. Słyszałam tylko loskot walacych się domów, rżenie koni ciągnących tramwaje konne i pisk myszy. Przetarłam oczy i zobaczyłam OLBRZYMA. Był wielki jak góra, a łeb miał jak dzwon kościelny. Byłam pewna, że mnie stratuje, ale nagle odwrócił się i poszedł w inna stronę. Po tym zdarzeniu modliłam się długo do Wielkiej Sowy w podzięce za cudowne ocalenie i uroczyście ślubowałam, że nigdy więcej nie tknę myszy. Ale byłam głodna...Od tego czasu nie zaznałam już spokoju. Bałam się, że Wielka Mysz ukarze mnie za złożenie fałszywej przysięgi. Mijały lata i którejś zimy poczułam, że moje siły i wzrok słabną. Wpatrywalam się w zamieć, ale nic nie mogłam zobaczyć. Byłam pewna, że to już mój koniec. Ale wiatr ustal i na niebie pojawił się Księżyc. Zniżył się do mnie jeszcze raz i powiedział: "Na pewno myślisz, że na Księżycu mieszka Wielka Mysz, a może nawet mieszka tam Wielka Sowa. To nieprawda. Przyjrzyj mi się z bliska? Czy widzisz na mej twarzy coś poza kraterami i morzem z piasku?" "Nie." - odpowiedziałam. "A zatem możesz ze spokojem dożyć swych dni." Od tego czasu niczym się nie przejmuję i trwam w spokoju. Przecież, gdybym nie jadła, dawno bym już nie żyła. Ale, co będzie , jeśli w nastepnym wcieleniu odrodzę się jako mysz?
naprawdę świetna, krótka opowieść. Masz niezwykły talent do pisania zwięzłych, fascynujacych opowieści.
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńAlma
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że istnienie Wielkiej Sowy to kwestia wiary. Olbrzymy bywają malutkie. A jeżeli będzie myszą... to będzie wiodła swój myśli los - albo w kościele, albo w młynie...
Olbrzym jest najczęściej karłem wobec kogoś większego. A mysz będzie sobie żyła, ale musi strzec się kota i sowy :)
OdpowiedzUsuńW opowieściach i bajkach zwierzątka to najczęściej właściwie ludzie. Bawimy się lub uczymy czegoś poznają ich słowa, chociaż język zwierząt nie zawiera słów...Nie rozpoznają się w lustrze:-)
OdpowiedzUsuńPsychologia rozwija się, więc jeszcze czegoś na pewno się dowiemy. Ale to, o czym piszesz, jest ważne dla określenia różnicy między człowiekiem a innymi znanymi nam gatunkami zwierząt.
OdpowiedzUsuń