Wieczorna herbatka zen u Pani Ogawy


      Pani Ogawa była tego wieczoru 
 milcząca i zamyślona. Wypiłem filiżankę 
 herbaty i miałem już iść, kiedy zatrzymała 
 mnie przyjaznym gestem. 
    - A może upływ lat jest dla człowieka
 zbawienny?  Przecież młodzi nic nie
 rozumieją z życia. - powiedziała.
    Wdałem się z nią w dość długą 
 rozmowę. Zauważyłem, że skoro Budda
 doznał oświecenia w tak młodym wieku,
 a młody Goethe potrafił wyrazić
 całą tęsknotę człowieka starego za
 przemijającym życiem, to być może więcej
 zależy od wrażliwości i ducha niż od
 upływu lat
     Staruszka pokiwała głową, wyszła do
 do ogrodu i zabrała się do zrywania 
 kwiatów wiśni. 
     - Wysyłam list do pewnej osoby i 
 chcę do niego coś miłego włożyć. 
 Ogromnie lubię takie staroświeckie 
 zwyczaje. Oczywiście zamieściłam też
 czterowiersz. Pamiętasz "Księgę bez
 tytułu"? "Kiedy zastanawiam się, co jest
 najwspanialszą rzeczą na tym świecie, 
 to na myśl przychodzi mi list." Teraz 
 wystukują wszystko i nikt nie pisze 
 listów. A może ludzie nie mają już 
 uczuć? - 
     Była bardzo pochłonięta tym, co robiła
 i na chwilę o mnie zapomniała. A ja nie
 chciałem jej budzić z tego snu i 
 przypominać, że lepiej było zostać w
 ciepłym pokoju, bo jest zamieć.
    - Zimno mi. - poskarżyła się nagle -
 Strasznie tu wieje!  Żebyś się tylko nie
 przeziębił!  Wracamy do domu. Włożę 
 do listu zasuszony klonowy listek. To
 mało eleganckie, ale nie mam nic 
 innego. -
     Przyjemnie jest w takie ponure 
 wieczory nie wychynąć z domu i 
 grzać się przy herbacie i ciekawej
 rozmowie. Ale mnie już niepokoiła 
 trochę droga powrotna. Na wsi nie 
 było przystanku autobusowego. 
 Trzeba było dojść plażą do miasteczka
 i zaczekać tam do rana. 
     Pani Ogawa zauważyła to. 
     - Nie martw się, mój drogi. Nie mogę
 cię odprowadzić, ale nie musisz 
 specjalnie obawiać się duchów. 
 Uważaj tylko na czarnego pająka.
 W śniegu nietrudno go dostrzec nawet
 nocą. My, ludzie, mamy tylko po dwie nogi
 i przeraża nas to, kiedy ktoś ma ich
 więcej, albo ich nie ma, jak na przykład
 wąż...Przed laty żyła tu samotna kobieta, 
 była piękna, ale zestarzała się i zamieniła
 w pająka. - 
     - Jeśli nie jest jadowita, to nie mam
 czego się obawiać. - zażartowałem. - A co
 miałaś na myśli mówiąc wczoraj, że nie
 będziesz żyła 10 000 dni?  Obliczyłem to
 - 10 000 dni to trochę ponad 27 lat. Masz
 teraz 88 lat, więc spokojnie możesz dożyć
 takiego wieku. -
     - Życie trochę zbyt szybko mija. 
 Chciałabym grzać sobie zimą stopy przy 
 palenisku i słuchać kwintetu klarnetowego
 Mozarta. Czy to normalne, że moje dzieci
 już nie żyją?  -  
    -  Jest mi bardzo smutno, kiedy o tym
 myślę. Ale wypadki zdarzają się. Nawet
 samoloty spadają...- 
    -  Samoloty i gwiazdy, i czasem cały 
 świat wali się człowiekowi na głowę.
 Czułam się jak kotka, której utopiono
 kocięta. Na szczęście minęło już tyle
 lat. - 
    - Nie muszę chyba koniecznie dzisiaj 
 wracać. Mogę pojechać jutro. -
    - Nie pocieszysz mnie. Nie lubię jak
 się ktoś nade mną lituje. Ukrywałam
 to przed ludźmi przez całe życie. Dlatego
 zamieszkałam na tym pustkowiu. Sama
 nie wiem, dlaczego ci o tym musiałam 
 powiedzieć. Wojna jest straszna. -
    - Nie mówiłaś, że to się stało podczas
 wojny. - 
    - Nie musisz wszystkiego wiedzieć...
 A teraz już idź, nie męcz mnie i uważaj
 na tego pająka!
    Ukłoniłem się i zbliżyłem do wyjścia.
    - Aha, zapomniałam ci powiedzieć...
 Ona może mieć wygląd młodej kobiety. 
 To takie sztuczki pająków. -
    Żadnego pająka oczywiście nie 
 spotkałem.  Zamieć ustała i na niebie
 pojawił się srebrzysty księżyc. Nad
 ranem usiadłem na przystanku i na
 chwilę zdrzemnąłem się. Ale po 
 przebudzeniu okazało się, że nie jestem
 sam.
    - Dosiadłam się do pana, przepraszam,
 ale przyszłam trochę za wcześnie i nie
 miałam gdzie zaczekać...Mam też coś 
 dla pana. - 
    Mówiąc to nieznajoma podała mi
 list. Był od Pani Ogawy.
    
    "Nezumi, 
     
    Pominę wszystkie formy grzecznościowe 
 i bezużyteczne opisy. Wszystko ma swój 
 kres. Dotyczy to także mojego życia. 
 Pamiętasz "Zapiski z drzemki" mniszki 
 Abutsu? 
    "Kropelki rosy w jesiennym ogrodzie, 
 żałosny śpiew owadów, wszystko
 to sprawiało mi ból, a nadmiar wzruszeń
 wywoływał łzy, które na próżno próbowałam
 powstrzymać." 
    Każda miłość kończy się rozstaniem. Ona 
 tylko przeczuwała wtedy nieszczęście, które 
 miało ją spotkać.  O ile większy był mój ból, 
 kiedy straciłam moje pociechy. Starszy syn 
 wbił się samolotem w pokład jankeskiego
 statku,
a młodszy zginął przysypany gruzem
 podczas
bombardowania. Żyłam jeszcze potem 
 bardzo długo i jak wiesz, nie próżnowałam.
 Ale to już koniec!  Kiedy otrzymasz ten list,
 nie będzie mnie już na tym świecie...
 Czterowiersz wywaliłam!  Syn przysłał mi
 swój wiersz na krótko przed samobójczym
 lotem. Był tak piękny, że znienawidziłam
 poezję. 
      Pod żadnym pozorem nie rozmawiaj
 z tą kobietą. Powiem ci, co masz zrobić. 
 W autobusie usiądzie na pewno obok 
 ciebie. Załóż na uszy słuchawki i udawaj,
 że słuchasz muzyki. A gdyby próbowała
 cię dotykać, strącaj jej dłoń jak pająka.
 Nie będzie jej wypadało posunąć się
 do czegoś więcej.  Odprowadzi cię do
 metra i będzie śledzić, ale ty zamkniesz
 się w domu na tydzień i nawet na chwilę
 nie wyjdziesz. Znajdziesz ją w wannie
 podczas wieczornej kąpieli.  Wtedy 
 polejesz na nią wodę, a kiedy spłynie,
 założysz korek, albo sitko. Jeśli się nie
 pośpieszysz wejdzie na ciebie, a wtedy
 przekonasz się, że potrafi przeistoczyć
 się w potwora. 
     
 Bądź zdrów i wspomnij mnie czasem!"

 
     - Widzę, że się pan nieźle zaczytał. 

 Proszę nie przegapić autobusu! - 
 powiedziała nieznajoma. 
      Nie odpowiedziałem, a później
 wszystko wydarzyło się tak, jak to
 napisała Pani Ogawa. Nie wspomniała
 tylko o tym, że kiedy kobieta dotknie
 do mej marynarki, poczuję dreszcze. 
      Zachorowałem, a moje udręczone 
 wysoką temperaturą ciało pokryła
 swędząca wysypka i zamiast pójść do
 biura, trafiłem do lekarza. Okazało się,
 że mam ospę...Ale lekarz zachowywał  
 się dziwnie. Przepisał mi wprawdzie 
 leki i zapewnił, że w razie gdyby mój
 stan zdrowia pogorszył się, położy 
 mnie w szpitalu. 
     - Chciałbym jednak pana uczulić
 na pewną rzecz. Myślę, że w pana
 przypadku należy dodatkowo zalecić 
 arachnoterapię. Nie wiem, czy pan 
 zauważył, że w oczach ma pan 
 pajączki. Proszę też przyjrzeć się
 swym dłoniom i zwrócić uwagę  
 na fakt, że ma pan trochę więcej 
 odnóży niż inni moi pacjenci. - dodał
 z uśmiechem. 
     - Czy jest dla mnie jakiś ratunek? -
 spytałem. 
     - Proszę się tym zbytnio nie martwić. 
 O ile nie zejdzie pan z powodu ospy, 
 jest duża szansa, że wróci pan do    
 ludzkiej postaci...Zajmę się panem. 
 Dostałem list polecający od Pani 
 Ogawy. Pisze, że jest pan wartościową
 osobą. -
     - Przecież Pani Ogawa nie żyje! -
 wykrzyknąłem. 
     - Tego nie wiemy. Mogła napisać
 do mnie jako realna osoba. Mogła
 t jednak wysłać maila z zaświatów.
 W mojej praktyce zetknąłem się z 
 wieloma podobnymi przypadkami. 
 Jeśli w ciągu dwóch tygodni, góra       
 miesiąca, nie wysnuje pan pajęczyny, 
 to przypuszczam, że pańska ludzka
 egzystencja jest do uratowania. Ale
 jako pająk też przecież będzie mógł
 pan żyć, tylko z pewnymi 
 ograniczeniami. -  
  
    




.....
  Chociaż czasem wymyślam tytuły nieistniejących dzieł oba te utwory
"Księga bez tytułu" i "Zapiski z drzemki"
istnieją naprawdę i również cytaty
z nich nie zostały przeze mnie 
wymyślone. 🥀








 
 
 




   
   










    


Komentarze

  1. Tak chyba jest...Choć mówi się czasem, że w młodości decyduje się całe życie i jeśli ktoś nie był wtedy poważny, to i na starość będzie głupcem. To pogląd popularny w mądrości Wschodu. Jego wyrazicielem był też np. Pitagoras, który posługiwał się metaforą litery Y. Ukazuje ona, że w młodości człowiek znajduje się jak gdyby na rozstajnych drogach, które już więcej w jego życiu się nie spotkają. To droga rozumu i droga pożądań, rozkoszy, wygodnego życia. Może to koncepcja zbyt ascetyczna i deterministyczna, ale coś w tym jednak jest. Z wiekiem doświadczenie życiowe powiększa się, a jednak są ludzie, których zupełnie niczego nie uczy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rodzaj niesamowitych opowieści był dość popularny w Japonii (a przedtem w Chinach). W ostatnich latach ukazało się trochę tłumaczeń oryginalnych tekstów, ale także opracowania różnych tematów z tym związanych. Niektóre z tych opracowań są dość interesujące, mimo czasem naukowego żargonu i przekazują sporą wiedzę. Jednak zabrakło mi pieniędzy, żeby je wszystkie nabywać...Ale pomyślałem też, że moim celem nigdy nie było naśladowanie, ani kulturowe uwiarygodnianie tego, co piszę. Zwykle mam własne powody, dla których chcę opowiedzieć jakąś historię - częściowo poważne, a częściowo nieco żartobliwe, jak w tej opowieści. Piszę też opowieści rosyjskie, francuskie, angielskie albo niemieckie, ale w nich również element naśladowczy jest dość ograniczony, choć pewne wzory do naśladowania łatwo mógłbym znaleźć. Ostatnio zresztą brakuje mi czasu, żeby się nad tym zastanawiać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po likwidacji Bloxa zdałem sobie dość boleśnie sprawę z tego, że cokolwiek napiszę lub zaproponuję, będzie miało niewielki, znikomy, nikły oddźwięk...W ciągu już prawie roku odkąd tu jestem odsłon moich tekstów jest tyle, ile miałem na Bloxie w ciągu dwóch, trzech tygodni publikowania. Świadomość zagłady czekającej moje utwory, na których istnieniu prawie nikomu nie zależy, nie powstrzymuje mnie wprawdzie od pisania, ale czyni je zajęciem czasem może nie tyle gorzkim, ile graniczącym z absurdem.




    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za pomoc i mam nadzieję, że tak będzie :-)

      ...Przywiązuję wagę nie tyle do statystyk, co do życia bloga.
      Komentujących jest niewielu, rozmów prawie nie ma.
      Większość komentujących znikła wraz ze zmianą
      platformy. A kiedy pracuję na tekstem przez całą noc,
      a potem następnego dnia widzę, że odwiedziło go kilka
      osób (a ile z nich przeczytało?) i nie pojawia się żaden
      komentarz to siłą rzeczy zastanawiam się nad sensem takiego
      przekazu, który pogłębia poczucie mojego osamotnienia.

      Usuń
    2. Ja mam tylko dwie znajome oraz jednego przyjaciela, plus uzytkownicy Twojego bloga.
      Nie czuje sie w ogole osamotniony.
      ba, nawet brakuje mnie czasu, szczegolnie aby regularnie chodzic na plaze.
      Osamotnienie widze jako błogosławieństwo :)

      Usuń
    3. Coś w tym jest. Samotność ma sporo zalet...Ale być samotnym z wyboru to coś innego niż być skazanym na osamotnienie (wykluczonym). A nawet będąc jak ja samotnikiem, potrzebuje się czasem serdecznego kontaktu z kimś bliskim.
      Dwie znajome to nie tak mało :-)

      Usuń
    4. Nazumi, Kasia - druga z tych znajomych - wczoraj zrobilismy seans regresji, chciala sie dowiedziec dlaczego zmaga sie z takimi problemami z jakimi sie zmaga.
      Przygotowalem sie, wprowadzilem ja w trans (lekka hipnoza) - nagle mowi do mnie, ze widzi bardzo intensywne, niebieskie swiatlo dochadzace zewsząd.
      Na tle niebieskiego swiatla widzi kilka vorteksow koloru szafirowego, majacych jaskrawe swiatlo w srodku.
      Ona sama unosi sie w tym obszarze jak przyslowiowe piórko, lekko nie ma zadnych zmyslów fizycznych, nie czuje fizycznego ciala, jest po prostu świadomością.
      Po chwili mówi, ze widzi ponizej wolno plynacy strumien wody.
      Pozwolilem przez chwile nacieszyc sie jej tym swiatem :)
      Nastepnie powiedzialem jej aby poprosila swojego anioła stróża aby przedstawil sie jej.
      Pojawił sie Kasi jej anioł stróż w postaci skrzydła, ktorym ogarnał ja.
      Nie widziała nigdzie zadnych drzwi wiec powiedzialem jej ze zabieram ja z powrotem do fizycznego swiata, innym razem podejmiemy kolejna probe.
      Chcialem tylko napisac Tobie jak łatwo jest wprowadzic czlowieka w stan gdy nasza swiadomosc zaczyna podrozowac w rozne bardzo ciekawe miejsca.
      Jak na pierwszy raz to byl niezly sukces :)

      Usuń
  4. Narrator mojej opowieści to Nezumi, czyli ja, bo piszę w pierwszej osobie. Nie znaczy to, że kiedykolwiek przydarzyła mi się taka sama lub podobna historia. Raz tylko zdarzyło mi się poznać kogoś na przystanku autobusowym, ale na ogół unikam takich przypadkowych spotkań.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty