Nocne czterowiersze



              Dostojny Basho tam dokąd idę
              nie ma księżyca kałuży i żaby
              górskich przełęczy ani kwiatów śliwy
              jest tylko mrok bez początku i końca   


                      *

              Lato wszyscy rozjechali się na wakacje  
              tylko ja tkwię tutaj bez chwili wytchnienia
              w końcu czeka mnie niedługo odpoczynek
              do tego czasu muszę jakoś przebiedować   

                      *  
              Mój brat i jego żona przyszli porządkować
              mieszkanie matki bo mówią kto to potem
              mamo będzie wynosił po mamy śmierci
              nie można sobie bimbać i bujać w obłokach

                      *
              Znajomy przyszedł naprawić mi kolumnę
              popatrzył na Mistuko i powiedział ten kot
              niedługo zdechnie stary już jest a głośniki
              pewnie jeszcze trochę pograją spokojnie

                      *
              Jest jakaś szlachetność w symfoniach Sibeliusa
              jakby to nie on a mróz ścinał drzewa zimą
              jakby nigdy nie tknął morza alkoholu 
              kiedy ich słucham myślę że będę żył wiecznie

                      *
              Tęsknię jasne że tęsknię i zanurzam się
              w ciemność w której nie odróżniam już 
              jednej miłości od drugiej wczoraj od jutra
              milknie muzyka świerszcza i gaśnie gwiazda
             
                      *
              Gdyby tylko właściwie wykorzystać światło
              tych wszystkich tutaj rozproszonych świetlików
              powiedział to nie trzeba by wcale elektrowni
              a rosa rozwiązałaby problem wody                 
               
                     
                zdjęcie nazumi13


             

             
                        
                                         

Komentarze

  1. Piękna odpowiedź...Ale jak dotąd nikogo takiego jeszcze nie spotkałem.


    OdpowiedzUsuń
  2. Danek, mam nadzieję, że możesz czuć się bezpieczny? Twój prezydent właśnie odwołał wizytę w Polsce z powodu huraganu, który ma (być może) przejść w poniedziałek przez Florydę. Wizyta miała być w sobotę i w niedzielę ;-) U nas opozycja cieszy się, że to cios w Dudę i w obecną władzę. Ale ja myślę, że to nic nie pomoże...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja bardzo wcześnie...Ale jednak w sposób nieco abstrakcyjny jak się okazuje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziekuje Nazumi, ze o mnie myślisz.
    Trump dopiero co byl z wizyta w Europie, nie rozumiem po co w ogole obiecal, ze przyjedzie do Polski doslownie za kilka dni po powrocie z Europy. Dobrze sie wiec stalo, ze zostaje tutaj w domu.
    Hurricane idzie od Atlantyku, ja mieszkam po drugiej stronie Florydy w Tampa Bay.
    Nawet jesli uderzy we wschodnie wybrzeze jako kategorii 4ej - jesli do mnie dotrze, bedzie najwyzej kategorii 1
    Dwa lata temu w moim kierunku szla Irma, hurricane cat 5 (kategoria 5)
    Naprawde sie zaczalem bać zapowiadano bowiem, ze uderzy bezposrednio w zatoke Tampa, niosac ze soba sciane wody wysokosci 4 metrow.
    Co ja robie?
    wchodze na plazy do wody do pasa gleboko, modle sie do Boga.
    Moj Ojcze w Niebie ja widze na ekranie TV jak ogromny jest ten huragan, ja jednak wierze, ze Ty Ojcze jestes wiekszy od tego huraganu, ze jestes w stanie sprawić, ze pojdzie on w innym kierunku.
    Wtedy Irma zblizala sie do Kuby.
    Podziekowalem Bogu, ze tak sie stanie, ze huragan pojdzie w innym kierunku, ze tutaj gdzie mieszkam bedzie bezpiecznie.
    Zamiast zapowiadanego skrętu na polnoc na Floryde, Irma poszla jeszcze kilkadziesiat km wzdluz wybrzeza Kuby.
    To wystarczylo, aby Irma przeszla nad moim domem z sila wiatru ponizej kategorii 1, czyli jako tropikalny sztorm.
    Wlasciwy huragan poszedl ok 50 mil na wschod ode mnie.
    Bog obiecal, ze nawet jesli jedna osoba jest w stanie uwierzyc, Bog sprawi, ze tak sie stanie.
    Ja nie mam wachania aby sie modlic w wierze.
    Teraz nie wykorzystuje mojej wiaru aby gdzies ten obecny huragan przesunac, nie boje sie bowiem kat 1 sztormu.
    a dla Piotra, powyzsza historia to kolejny przyklad z mojego zycia , jak bardzo sie zmienilem, jak teraz zyje z Bogiem.
    Nikogo oraz niczego sie nie boje :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wspaniałe uczucie być nieustraszonym :-)

      Usuń
    2. ...Kubańczycy mają za swoje ;-)

      Usuń
    3. wlasnie Piotrze poczulem sie glupio po napisaniu powyzszego tekstu tutaj u Nazumiego, pomodlilem sie za oszczedzenie Wschodniego wybrzeza, konczac modlitwe popchnalem reką w kierunku wschodnim aby wypchnąc huragan dalej w Ocean.
      O dziwo, rano budze sie, pierwsza wiadomosc, huragan nawet nie bedzie mial uderzenia w Floryde.
      To byloby wspaniale, gdyby Floryda zostala oszczedzona dzieki mojej modlitwie w wierze :)

      Usuń
  5. "Mrok bez początku i końca." Mnie się wydaje, że na początku i na końcu jest mrok bez myśli.

    Każdy gdzieś tam tkwi. Ja tkwię z Potomkiem nad jeziorem :-) Ale udaje mi się przynajmniej wieczorami, na półtorej godzinki, od niego "uciec" :-D

    To nie można sobie bujać w obłokach?? ;-D

    Miłość w ciemności? Mnie się zawsze wydawało, że miłość rozświetla życie i cały świat :-)

    Nie wystarczyło by świetlików. Człowiekowi zawsze będzie mało...
    I chociaż promuje się obecnie minimalizm, ekonomię i oszczędność, to mózg ludzki jest zaprogramowany na wymyślanie wciąż nowych rozwiązań (głównie do zaspokajania czlowieczych potrzeb i wygody). Więc budujemy tamy i rozlegle zbiorniki wodne - by nie musieć zbierać rosy...
    Tak mi się już chce wracać do siebie, do swoich. Uciec z dużego miasta na "swoją" ziemię. Mój synek często mówi, że chciałby mieszkać w domu pod lasem. Zawsze go wysmiewałam: "a co ty tam byś robił?". Ale teraz już się z niego nie śmieję.
    Alma

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wsi jest pięknie...Życie w mieście i w ciągłym pośpiechu nie każdemu odpowiada. Miesiące, które spędzałem na podlaskiej wsi pamiętam do dzisiaj. Było tam niewiarygodnie pięknie i gdyby ktoś jeszcze udusił moją teściową, byłoby tam również beztrosko ;-) Kiedy byli z nami Przełęccy, Marian, profesor filozofii i Lusia, profesor biologii, oboje świętej, a przede wszystkim wdzięcznej pamięci, to perswadowali jej, że mamy prawo wyjść na spacer, bo sami też chodzili na długie spacery... Marian kontemplował wschody i zachody słońca, a Lusia gotowała. I chociaż to on był filozofem, najgłębszą myśl wypowiedziała właśnie Pani Przełęcka. Powiedziała, że największym szczęściem jej życia było to, że rodzice potrafili w niej obudzić szacunek dla samej siebie i poczucie własnej wartości. Przydawało jej się to przez całe życie w kontaktach z ludźmi. Moja żona też trochę gotowała i nasi goście bardzo lubili jej kabaczki i inne delikatnie zawsze przyrządzone potrawy, ale najbardziej smakowały im rogaliki nadziewane dżemem z płatków róży (albo z jej owoców). Zrywaliśmy z żoną dziką różę i przynosiliśmy w ogromnych koszach, robiliśmy dżem, a potem ona swymi malutkimi rączkami cierpliwie gniotła ciasto...

      Usuń
    2. Najpiękniejsza była dębinka. Cała dzika i zarośnięta. Spotykaliśmy tam sarny, które przed nami nie uciekały. Niestety potem ją zaorano i zrobiono pastwisko dla krów...A ukochanego naszego owczarka o imieniu Szarik zastrzelił wójt, bo pałętał się na drodze...Zbieraliśmy tam też mnóstwo ziół...Pamiętam ostatni wieczorny spacer z żoną (kto mógł wiedzieć, że będzie ostatni) i ogromny, pomarańczowy księżyc na niebie. Było już po żniwach i czuło się już, że zbliża się jesień. A potem wyjechała do Stanów Zjednoczonych...a ja do Londynu.

      Usuń
    3. (Oczywiście sołtys, nie wójt)

      Usuń
  6. A zdjęcie jest wiosenne :-))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty