Smętne chwile na pustkowiu


     Przeraźliwa pustka...Nie tylko na
blogu, który dogorywa, bo   p r a w i e  
wszyscy go opuścili.  
     W ciągu trzech miesięcy nie 
uzbierało się tylu czytelników, ile przedtem
miałem w przeciętnym tygodniu. Nikt 
też prawie moich tekstów nie komentuje, 
jakby zgoła niczego nie wyrażały.  Dobrze, 
że chwilowo nikt nie chce poużywać sobie na 
autorze. ;-) 
    W ogóle zauważyłem dzisiaj, że żyję 
złudzeniami, że to co robię ma dla innych 
jakąś wartość...A kto wie, może nawet, że 
ktoś żywi wobec mnie przyjazne uczucia. 
Pocieszam się, że może to być złudzenie, po 
chwilach szczęścia i błogości, jakie niedawno 
rzeczywiście przeżyłem. 
    Miałem dzisiaj dość ciężki fizycznie
i psychicznie dzień.  Jest upał, więc 
wszystko staje się cięższe. Sporo też 
oberwałem od ludzi, ale zadanie swoje 
wykonałem i pomogłem komuś w dźwiganiu 
jego ciężaru... 
    
           
         



Komentarze

  1. jestem u Ciebie codziennie Nazumi.
    Twoja historia, Twoje zycie, Twoja twórczść sa bardzo ciekawe, interesujace.
    piszesz w sposob na tyle obiektywny, ze identyfikuje sie z wieloma Twoimi spostrzezeniami.
    Gdy cos nie tak brzmi w moich uszach, natychmiast przedstawiam Tobie moj punkt widzenia.
    Nikt nie ma nigdy pelnej racji, jednak wymiana mysli jest bardzo cenna.
    Jegomość piszacy tutaj na Twoim blogu jako Anonimowy jakos nie zabiera glosu w dyskusji, jedyne co potrafi powiedziec to jego punk widzenia.
    Widac nie jest w stanie iść na zadne kompromisy.
    Dlatego tak bardzo cenie Twoja samokrytyke czy chec wsluchania sie w opinie drugiej osoby.
    Szkoda, ze w zaawansowywaniu sie na Mystika nie widzisz koniecznosci zwracania sie do naszego Stworcy codziennie o wsparcie, aby codziennie przyjmowac swiadomie łaskę pomyślności.
    Wtedy nie przejmowalbys sie ludzkim traktowaniem Ciebie.
    Walke o Twoja godnosc oddajesz w rece Boga :)
    nigdy sie nie zawiedziesz, gdy w pelni w to uwierzysz.
    Ucze sie jednak codziennie drogi spiritualnej, wiec rozumiem, ze dusza kazdego z nas jest na innym etapie rozwoju.
    Dla jednego uzdrawianie poprzez wiare jest normalnoscia,
    dla drugiego trzyma sie swojej choroby tak jakby byla jego czy jej.
    Ludzie nawet nie sa w stanie pozbyc sie mentalnie choroby, ktora ich dopada.
    Az nie miesci sie mnie to w glowie, ze to moze byc prawda, jednak widac ludzie tak ugrzęźli w chorobie, ze stala sie ich choroba wyznacznikiem kim sa.
    Choroba psychiczna, wszelkie depresje, tzw choroby chroniczne sa tylko tymczasowe dla wierzacego.
    Zycie, kazdy z nas jest stworzony aby zyc pieknym, szczesliwym zyciem w bogactwie.
    Jest tylko haczyk - trzeba w to uwierzyc.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale kiedyś się nie zniechęcał...Więc chyba nie w tym jednak leży główna przyczyna.

    Jestem bardzo daleki od myślenia, że wartość tego, co robimy poznajemy jedynie
    po oklaskach. Jednak czuję milczenie, które mnie zewsząd otacza i powiększa tylko moją codzienną samotność. I to nie jest złudzenie pustki. To naturalne, że człowiek, który
    robi coś dla innych oczekuje jakiegoś oddźwięku. Nie chodzi o poklask, ale o poczucie,
    że się jest rozumianym i potrzebnym. Ja tymczasem ostatnio słyszę pod swoim adresem
    opinie tak absurdalnie podszyte jakimś resentymentem, że w ogóle nie wiem, jak się do
    nich odnieść. Albo ktoś mi mówi, że każdy pisze dla siebie, więc nie powinien się martwić, że moja twórczość skończy w całości na śmietniku. A jak chcę to mogę sobie coś wydrukować i oprawić w ramki. Jest to czasem bardzo przykre...Choć zdarza się też dość często, że ktoś coś napisze w bardziej życzliwym duchu. :-)

    Bardzo cenię to, że czytasz moje utwory i zwykle ciekawe wpisujesz komentarze, które są często głębszymi refleksjami nad życiem. A przecież wiem, że Jesteś stale zajęty poważnymi sprawami i pracą. Dlatego, jeśli chodzi o Ciebie, nie czuję żadnego niedosytu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydaje mi się, że wszystko co w dobrej wierze (i dobrego) robi się dla drugiego człowieka ma olbrzymią wartość (choćby nawet nikt Ci za to werbalnie nie podziękował). Pomogłeś komuś zrobić rzecz, której on by sam nie dał rady, opiekujesz się mamą, starasz się przekazać coś studentom i jeszcze robisz coś unikatowego: posiadasz umiejętność tworzenia społeczności. Działa ona w przestrzeni wirtualnej - na blogu, i jest dla wielu odskocznią od codzienności, albo miejscem, gdzie dokonuje się próba przemyślenia i oceny tej codzienności. Dzieje się to przez wymianę myśli, która wiąże ze sobą ludzi i rodzi przyjaźnie, co w efekcie, pomaga ludziom żyć.
    PS: Ja żywię wobec Ciebie przyjazne uczucia, jeżeli już musisz wiedzieć :-D
    I bardzo miło mi jest tutaj u Was gościć :-))
    Alma

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Almo, to bardzo serdeczne i miłe :-))
      I oczywiście jest tak jak piszesz, z czego bardzo
      się cieszę...
      ...Może za mało tylko podkreśliłaś wartość
      mojej twórczości i to, że ona też czasem robi
      coś dla innych ;-) :-D

      Usuń
  4. Dobrze mi tu ... na tym niby pustkowiu . Mogłabym tu tak do rana :) ale dzień mnie zmęczył dźwiganiem starego ciężaru . Może nocka pozwoli oko zmrużyć . Dobranoc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-)) ...Miej miłą i spokojną noc, i niech sen przyniesie Ci ukojenie i uwolni od tego ciężaru. Dobranoc :-)

      Usuń
    2. Bardzo, bardzo mi miło, że jest Ci tu dobrze :-))

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty