Mówiący kamień. Opowieść z czasów dawnych
................................................................................
Podobno niegdyś kamień przemówił
ludzkim głosem. Było to w księstwie
Lu. Książę był przekonany, że chodzi
tu o jakieś sprawy polityczne, być może
o gniew ludu, dlatego wezwał do siebie
Konfucjusza.
- Nie powiem ci dlaczego kamień
przemówił, Panie. Nie interesuję się
takimi rzeczami. Pomyśl lepiej, jak
umocnić się w cnocie, a lud będzie
ci posłuszny. -
Książę zmarszczył brwi i postanowił,
że mędrzec nie będzie mu więcej
doradzał. Jego nauki są nie tylko
bezużyteczne, ale wręcz szkodliwe.
Lud trzeba zjednać stosując nagrody
i kary.
Konfucjusz udał się więc gdzie
indziej, a władca po pewnym czasie
zapomniał o kamieniu. I dopiero, kiedy
pod stolicą zebrała się wroga armia,
posłał swego doradcę po ów kamień.
Trudno mu było przedrzeć się przez
tę czeredę inaczej niż w przebraniu,
ale w końcu powrócił z kamieniem.
Wyjął go z worka i położył przed
księciem Lu. Ale ponieważ kamień
nie wydał głosu, wychłostał go.
Niewiele to jednak pomogło. Kamień
wciąż uporczywie milczał!
- To lepiej już Panie, jak sobie
wywróżysz los ze skorupy żółwia.
Po co ci ten kamulec? -
Książę przystał na to i następnego
dnia pokonał wrogą armię. Pojmanych
wrogów natychmiast zabijano, a
wieczorem rozpoczęła się uczta.
Wypito wiele wina i strudzony, i syty
chwały władca zasnął. Śniło mu się,
że jest ogromną ćmą, która blaskiem
swych skrzydeł przesłania księżyc.
Nagle usłyszał łkanie małej dziewczynki
i obudził się. Ze zdumieniem zauważył,
że to kamień płacze. Otarł jego łzy
i zapytał:
- Jak możesz płakać, przecież
odnieśliśmy walne zwycięstwo i
kamień spadł mi z serca? -
Kamień jednak nic nie odpowiedział,
tylko zaczerwienił się krwią. Władca
domyślił się o co chodzi i kazał stracić
dowódcę, który doprowadził do rzezi,
a potem zamknął się w komnacie
z kamieniem i pilnie go obserwował.
- Po co straciłeś tego generała? -
zapytał Kamień o północy. - Masz chyba
serce z kamienia! -
- Musiał ponieść karę za to, że
wycisnął z ciebie łzy. -
- Ależ to ty jesteś winien, jesteś
przecież przełożonym swego
dowódcy. -
Książę chciał zatkać kamieniowi
usta, ale nie mógł ich odnaleźć.
Polecił więc zabrać go i zrzucić w
głąb kamieniołomu, gdzie spoczywa
do dzisiaj.
Kiedy przechodzą tamtędy wycieczki
kamień czasami śpiewa. Ale nikt nie
wie, o czym jest ta pieśń...
Dziwny ten świat i dużo w nim łez. Ksiazę nie zrozumie kamienia, a kamień nie zrozumie księcia. Nie każdy też to usłyszy.
OdpowiedzUsuńSłuchanie mądrych ludzi nigdy nie było w interesie władców tego świata. Za bardzo by się musieli zmienić...
OdpowiedzUsuń