African reggae
....
Podoba mi się przesłanie tego utworu.
Przyjemnie myśleć o tym, że Muzułmanie,
Żydzi i Chrześcijanie mogą żyć w harmonii,
choć to raczej tylko fantazja artysty.
Jerozolima to jak wiadomo miasto trzech
wielkich religii.
Jeśli to wersja, którą znam z płyty, to
na początku jest ładny chórek śpiewający
po hebrajsku, a i sam Senegalczyk Alpha
Blondy ładnie się tym językiem posługuje.
Grają tu The Wailers, zespół Boba Marleya
i to się czuje. Popularny we Francji i w
samej Afryce artysta śpiewa w kilku
językach - angielskim, francuskim i swoim
własnym.
W Jerozolimie nigdy nie byłem. Ale był
tam mój młody przyjaciel. Wrócił zgorszony
kupczeniem w świątyniach. I moja studentka.
Ta, która wykąpała się w rzece Jordan.
Nie była Jordanem zachwycona. To mała
rzeczka, dość podobno mętna, a w dodatku
po obu stronach są uzbrojeni po zęby
żołnierze. Zaczerpnęła stamtąd wody i
przewiozła ją w butelce do domu. I stał się
cud - mętna woda przemieniła się w czystą ;-)
Ja "river Jordan" znam głównie z
rastafariańskich pieśni, więc bardzo byłem
ciekaw jej opowieści. (Zajęło jej to prawie
półtorej godziny). Burning Spear, Prince Far I
i inni śpiewali o niej w sposób uduchowiony.
Jeśli muzyka w ten sposób działa, to znaczy, że jest dobra :-)
OdpowiedzUsuń