Les papillons

                          


           Pani Watillon nie spała. Z czułością

oglądała jesienne liście, porozrzucane w 

jej sypialni przez wiatr i podnosiła z 

posadzki kamienie, które uzbierała latem. 

Były wśród nich olbrzymy i karły o różnych

odcieniach i kształtach - jedne gładkie, 

jakby pieściły je morskie fale, a inne 

ostre jak różane ciernie. Kotka przyniosła

jej już do łóżka trzy myszy, ale nie 

zwracała na nią uwagi. W końcu nasikała 

do jej pantofli. 

  - A fe! - powiedziała ze wstrętem jej

pani. - Jutro mają ściąć księżnę De La Toure.

Biedaczka nie wiedziała, że tak prędko 

skorzysta z dobrodziejstwa gilotyny. Pójdę

chyba zobaczyć, choć nie wiem  z a  c o  mam 

się przebrać, żeby nie ściągnąć na siebie 

złych spojrzeń. A jak się rozpłaczę? Znałam

ją i nie widziałam w życiu bardziej niewinnej

osoby, moja Myszko! Nie uprawiała nawet seksu 

analnego. - 

   Kotka nie zdziwiła się, że została nazwana  

Myszką, ale wyczuła, że to odpowiedni moment,

żeby wskoczyć na łóżko. Pani Watillon 

przytuliła ją do swego łona. "Gdyby nie to, 

że go znam, ale że nikt nie wie, że go znam,

już dawno poczciwi obywatele zelżyliby mnie 

i zamordowali, bo jestem szlachetnej krwi, a 

krew przyzywa krew. Ale jak długo to może 

potrwać? Mieszkam w pałacu. Ona i tak ma 

szczęście!...Najgorsze są kobiety. W zeszłym 

tygodniu złapały hrabinę Mirabeau, wycięły

starej kurwie macicę i obnosiły krwawy strzęp 

po placu. Samemu Bogu naplułyby w twarz! 

Jesteśmy tylko marionetkami w rękach Ludu! -  

   Zadzwoniła po służącą. Wandela dość długo

zwlekała zanim przyszła.Pani Watillon nazwała

dziewczynę Wandelą z przekory, wiedząc, że

trudno o większe upokorzenie. Chciano ją 

utopić w morzu jak kota, ale wpadła w oko

oficerowi, który pomyślał, że najpierw ją

wykorzysta. A potem jakoś przeoczył jej

zniknięcie i kiedy topiono następną barkę

z ludźmi, zdołała gdzieś się zapodziać i

uciec swemu przeznaczeniu. Była przekonana,

że to Pan Bóg ją uratował. Nie wiadomo w

jaki sposób trafiła do pałacu i stała się

ulubioną zabawką Sophie. Pani Watillon

kazała jej pokazywać, co robił z nią ten

oficer. Początkowo dziewczyna płakała, ale

w końcu nauczyła się obojętności a nawet

uczuła jakiś rodzaj radości w chwili, kiedy

tortura się kończyła.

   - A teraz mi o tym jeszcze raz opowiedz! -

mówiła swojej aktoreczce księżna. Ale kiedy

On przychodził, wstydziła się tego i zalewając

się łzami mówiła o sobie, że jest najgorszym z 

ludzi. 

   - To ta rozkoszna brunetka? Dziabnąłbym

rybkę, ale wiem,jak bardzo ją kochasz, więc

zostawiam ją tobie na wyłączne użytkowanie

jak przystało na byłego libertyna. Zdajesz

sobie chyba jednak sprawę, że nic nie trwa 

wiecznie. Jak się dowiedzą skąd jest zapłaci

głową. Chronię ją i ciebie dopóki mogę, ale

wystarczy rzut kością, a sam mogę znaleźć się

na szafocie. "Wolność, równość, śmierć!" A 

wszystko po to, aby jakiś rzeźnik mógł 

prowadzić swój interes. Czy tłuszcza jest 

tłusta? Jesteśmy, w przeciwieństwie do naszego 

Ludu, zdegenerowaną kastą! Dlatego musisz być 

mi posłuszna moja Marzycielko, zanim nas 

przyszpilą jak motyle.I nie wygrywaj tych 

piruetów na klawesynie. To stare pudło! Nie 

słyszysz jak ten rozklekotany skurwysyn 

skrzeczy?...A propos, jak to robisz, że one 

jeszcze żyją? Przecież jest jesień! - 

   - Ach, mam swoje sposoby! Ale,wbrew temu,

co myślisz, chociaż gram Francuzów, uielbiam 

Włochów. Taki Corelli!...-

   - To zapewne potęga twojej imaginacji! 

Jak pięknie powiedziałaś "Corelli"!. Jestem

zachwycony! Tak tylko Francuzka mówi! Ale

Arcangelo to przecież prehistoria. Wszyscy już

dano o nim zapomnieli. Gdybym nie studiował

historii Wiecznego Miasta, nic bym o nim nie 

wiedział.- 

   - Są z Dalekiego Wschodu, z Kraju Kwitnącej

Wiśni. Nasz Chińczyk mówi, że karmi je 

specjalnym pokarmem jak alchemik i dlatego

jeszcze żyją. - 

   - A może to tylko ćmy, które jeszcze nie

spłonęły?...Polityka eksterminacji względem 

Wandeli jest, w moim głębokim poczuciu, 

słuszna. Ci,którzy podnieśli rękę na nasz 

Lud w obronie tych opasłych klech, powinni 

zostać unicestwieni jak prusaki razem ze

swymi dziećmi, do dziesiątego pokolenia.

Jedyną sensowną władzą, instancją, od której

nie ma wyższej, jest władza Rozumu!  Teraz

wszyscy są równi, nawet wieśniacy. Mój stryj 

dla czystej zabawy i żeby się popisać, 

zabierał ze sobą jakiegoś chłopinę i spychał 

go z muru do fosy. Ten żart kosztował biedaka 

życie! Na szczęście po jakimś czasie dowcip

się znudził, a wieśniak psuł zabawę, bowiem

słyszał już, co go czeka i nie mogło go to 

zaskoczyć. - 

   - Ach, przecież tam jest już spokój. Nie

zawracajmy sobie tym głowy, kiedy moja 

przyjaciółka ginie. Nie mogłeś jej ocalić? -

   - Stanowczo odradzam ci pokazywanie się 

tam! Jeszcze cię ktoś rozpozna. Wściekły tłum

może nawet rozszarpać!  Oni nienawidzą 

korupcji!-

   - Jak tę Starą Pizdę? Nie sądzisz chyba,

że jestem do niej podobna! -

   - Te wampirzyce chłepczą błękitną krew. 

Zamiast tu tkwić chodźmy na przechadzkę. -

   - Nie dokończyłam jeszcze trufli! -

   - Zjesz później! Chcę ci coś pokazać

w ogrodzie. -

   - Ale po co bierzesz szpadę? -

   - Nie słyszałaś o szpiegach? Jest ich

pełno. Biegają wszędzie jak szczury! We 

mgle mogę je ostrzem namacać! -

   - Ja wiem,że nie przepłynę przez kanał

i nigdy nie ujrzę gościnnej Anglii, choć

wolałabym dożyć starości wśród tych 

flegmatyków,niż narazić się na ostrze brzytwy. 

Jestem jeszcze młoda. Dlaczego muszę umrzeć? -

   - Zatroskani  nie dożyją starości!

To tylko taka maleńka rewolucyjna 

perwersja, Sophie!  A wolałabyś gnić w

lochu dla obłąkanych przykuta do wilgotnej

ściany i pożerana przez strażników, pająki 

i szczury? Ostrze spada natychmiast, niczego 

nie czujesz. To naprawdę cudowna machina. 

Zapewnia najwyższy komfort umierania. I jaka

higiena! Krew ścieka do pojemnika. Musisz być 

dzielna! A plwocinę możesz zetrzeć z policzka

jak Katon, bo czym dla pięknego drzewa jest 

utrata kory, tym dla człowieka, jak się 

domyślasz, jest utrata twarzy. -

   - Wondrous machine! - 

   - Ach, nie mów w tym języku, najdroższa,

bo jeszcze ktoś usłyszy! Choć bardziej 

niebezpiecznie jest dukać po hiszpańsku. - 

   - Opium, mgła, londyńskie burdeliki... 

A zatem, co pragniesz mi pokazać w tym

ogrodzie? Różę, czy genitalia! -

   - Uwielbiam twoje poczucie humoru!

Podobno masz je po babce. Oczywiście, że

różę!  Sam nie wiem, jak się jeszcze uchowała. 

Ale dzisiaj zetnę jej głowę! - 

  - Zabierzmy ze sobą Wandelę! - 

  - Wykluczone! To może zrodzić podejrzenia. 

Wiem nie tylko, kto na mnie donosi, ale nawet 

kto donosi na tego, kto na mnie donosi, i

obserwuje tego z kolei donosiciela. A wszystko 

to poczciwi ludzie. Wiesz chyba, co mam na 

myśli?...To rosa indica, w Nipponie kwitnie w 

marcu. - 

  - Jak więc możliwe, że jeszcze istnieje? -

  - No cóż! Podlewa ją nasz Chińczyk! - 

  Poszli do ogrodu, ale Sophie zamyśliła się. 

Nie zapamiętała nawet, jakiego koloru były 

płatki róży. Zachód słońca wydawał jej się

jakiś krwawy. Zdawało jej się nawet, że

słyszy łabędzi śpiew znad sadzawki - ale nie

na szczęście! - choć mogła się przesłyszeć.

  - Jestem smutna! - powiedziała. 

  - Z przyczyny? -

  - Nie miałam nawet dzieciątka.-

  - To całuj stopy Chrystusa! Może ten

Rzeźnik w niebie zmiłuje się nad tobą w 

twej jatce! - 

  - Nie lubię, kiedy tak żartujesz. -

  Milczeli. Robiło się coraz chłodniej.

Wiał wiatr, a potem dołączył do niego deszcz,

ale zamiast wrócić do pawilonu stali tak 

zastygli i niemi, jakby na coś czekali. 

Nagle On kątem oka zobaczył, że ktoś do nich

biegnie. 

  - Wypuściłaś sukę? - spytał. 

  Ale biegła ku nim Wandela. Z jej 

rozpalonych oczu i gestów domyślili się,

że muszą uciekać. Hrabia chciał palnąć sobie

w łeb, ale proch zamókł...

  - Czasem nawet licho się zdrzemnie, moja 

droga Heroino. - zauważył. 

  - Celny aforyzm, kochany! Ale ciemny las,

to nie salon! -

  - Ach, oddałbym miliony lat mego zepsucia

za to, aby uciec przed tym motłochem. A zatem

idziemy na grzyby! -

  Wandela skomlała cicho i kiedy odebrali 

sobie życie, ułożyła się w ich nogach.

Do jej mokrej twarzy przykleił się motyl...                        

 


 

     

        

                               

            


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty