Odzyskany spokój. Opowieść z czasów rzymskich
......
Smętna sytuacja nie sprzyja snuciu takich opowieści.
Ale, ponieważ nie wiadomo, kiedy się ona zmieni i czy
autor dożyje tej zmiany - a poza tym wiele wskazuje na
to, że mogą go niedługo czekać nowe wstrząsy losu -
zdecydowałem się napisać obiecaną opowieść z
czasów rzymskich (kolejną już). Będzie jednak trochę
inna od tej, którą zamierzałem - może nieco bardziej
dramatyczna...
........................................................................................
Okrutne Parki przędą nić naszego żywota
i przerywają ją wedle własnej woli. Nic nie
oprze się przeznaczeniu. Ale czy nie jest ono rozumne i dobre?
Wulkan drzemał uśpiony, kiedy Fronton
przechadzał się po posadzkach swej
nadmorskiej willi zdobnych w mozaiki
z wizerunkami zwierząt i ptaków. Wieczorami
schodził po jej tarasach nad morze i wpatrywał się w zachód słońca.
Tymczasem Fulwia pojechała do
Rzymu, w towarzystwie swego wuja
i miała tam pozostać przez jakiś czas.
Jej młodsza siostra była chora. Fronton
niechętnie, ale zgodził się, żeby tam
pojechała. Dobrze się składało, że wuj
miał tam do załatwienia jakieś urzędowe
sprawy i mógł sprawować nad nią
pieczę.
Miał teraz sporo czasu na
czytanie tego, co przechowywała
skarbnica jego biblioteki. Znalazł tam
między innymi zwoje pozostawione
przez jakichś epikurejczyków. Czasem
jedno zdanie potrafił kontemplować
przez cały dzień, wydając w tym czasie
polecenia służbie i niewolnikom. A kiedy
zbliżała się wieczerza zabierał na
przechadzkę wyzwoleńca Moliona,
młodzieńca bystrego i obznajomionego
w dziejach i literaturze swego kraju i
rozmawiali ze sobą, albo toczyli przyjemne
spory. Od dawna byli bowiem przyjaciółmi.
- Wiesz Molionie, chciałbym cię
spytać, czy uważasz, że to jest dobrze
powiedziane? "Śmierć, najstraszniejsze
z nieszczęść, wcale nas nie dotyczy,
bo gdy my istniejemy, śmierć jest
nieobecna, a gdy tylko śmierć się pojawi,
wtedy już nas nie ma."
- Po, co to rozważać, Panie, jest taka
piękna pogoda. Całe Herkulanum lśni
w słońcu, a teraz nadchodzi wieczór
i nawet morze ucichło. Lepiej podnieś
jakąś muszlę i jej posłuchaj. Ciekawe
rzeczy na pewno opowiada. -
- Wyznam ci, że czuję jakiś niepokój
odkąd Fulwia pojechała. Nie wiem, czy
ją jeszcze zobaczę. Nie miałbyś ochoty
trochę się posprzeczać? -
- To kompletna bzdura! Dziwię się,
że chce ci się czytać podobne głupoty.-
- Przecież to prawda, choć do śmierci
prowadzi nas umieranie. -
Molion rzucił psu patyk, a kiedy ten
przyniósł mu go z powrotem, rzekł:
- Ale, czy to sprawia, że nie lękamy
się jej jak każde napotkane zwierzę,
o ile tylko nie jest zapamiętałe w walce,
albo nie chroni swego potomstwa?
Nawet szczury i myszy przed nią się
kryją. Co ja mówię? Nawet owady!
A może i liście drzew drżą przed nią. -
Fronton przez chwilę milczał i
wpatrywał się w niebo zgaszone
zmierzchem i rozświetlone teraz
gwiazdami.
- Ale jej nie spotykamy. - powiedział
cicho.
- Jak to nie, kiedy codziennie o niej
myślisz? -
- Skończyłem już czterdzieści pięć
lat i jestem stary. Jak wiesz, wszystkie
moje i Fulwii pociechy umarły, kiedy
wyszły z jej łona. Tylko Lucjuszek
przeżył, ale spadł z kucyka i uderzył
się o kamień. Gdybyś nie zjawił się
ty, nie miałbym syna. -
- Przynosi mi to zaszczyt, Panie, że
mnie, biednego Ateńczyka, uważasz
za syna. Ale nie jestem nim...Nie
będziesz zatem nieśmiertelny. Byle
pies i kot są szczęśliwsze od ciebie.
Gdybyś poświęcił się filozofii, płodziłbyś
piękne myśli. -
- Nie miałem na to czasu. -
- Więc pij wino, ale nie znajdziesz
w nim ukojenia. -
- Co ten nasz piesek dzisiaj taki
wystraszony? Zauważyłeś, że nie
chciał nawet wyjść z domu? Położył
się przy moim łóżku i skamlał.
Boję się, że Fulwii coś się przydarzyło
po drodze, albo w mieście. A może
zaraziła się od siostry? Niepotrzebnie
ją puściłem. -
- Dlatego myślisz o śmierci? -
- Jest jeszcze taka młoda, Kruszynka.
Ale i mnie nie chce się stąd odchodzić.
Odkąd popadłem w niełaskę staram się
nie opuszczać tego miejsca odosobnienia.
W każdej chwili mogą tu przybyć żołdacy
i nakazać mi popełnienie samobójstwa,
albo nawet na to nie zaczekają, tylko
poderżną mi gardło. Taka śmierć byłaby
haniebna. A poza tym, coś chyba wisi
w powietrzu. Czuję się trochę dziwnie. -
- Nie myl tego, co może się wydarzyć,
z tym, co jest. Siedzisz tutaj cicho jak
mysz pod miotłą. Jak mogą cię oskarżyć,
że spiskujesz? I pamiętaj, niezłomnego
człowieka, nawet srogi mróz nie zmrozi,
ani płonąc w ogniu nie przegrzeje się.
Na tym polega prawdziwy spokój i hart
ducha. Naucz się kochać to, co ci się
przydarza! -
- To tylko słowa Molionie. Niejednego
już tak wyrwali z błogiego spokoju...
Miałem straszny sen. Śniło mi się, że
Fulwię chciał zniewolić jakiś zbój, kiedy
oddaliła się na chwilę w zarośla za
własną potrzebą. Ale, że był wygłodniały,
nie posiadł jej, ale przywalił kamulcem,
a potem upiekł i zjadł. -
- A co z jej wujem? -
- Uciekł... -
- To niezbyt miły sen. -
- Nie wrócę chyba do domu, żeby
jeszcze raz mi się nie przyśnił. Noc jest
upojna i piękna, niebo i morze
ogromne, a mój dom ciasny jak
grób. -
- Twoja willa ma tyle komnat, że
wstydziłbyś się mówić, że jest za ciasna.
A żona przynajmniej dochowała ci wierności
jak przystało na matronę. -
- Nie nadaję się chyba na rogacza. -
Szli jeszcze przez jakiś czas rozprawiając
o niczym. Trwało to dość długo i poczuli
się znużeni. Powracali w milczeniu.
Za to rankiem spotkała Frontona
radosna niespodzianka. Jego małżonka
powróciła. Odetchnął z ulgą, choć okazało
się, że powróciła w żałobie. Była
wstrząśnięta. Po drodze napadli na nich zbójcy.
Zabili jej wuja, kiedy oddalił się na chwilę za
własną potrzebą i...aż trudno jej było
to powiedzieć - upiekli go i pożarli.
Ale Fronton tylko uśmiechnął się
i powiedział:
- Jak to dobrze, że nie ciebie. Masz
przecież delikatniejsze ciało. -
Na te słowa Fulwia rozpłakała się
i wyznała, że zrobili t o z nią wszyscy.
Fronton, dzielny rycerz, o mało nie
zemdlał, a w chwilę potem zawrzał
straszliwym gniewem i chciał wyruszyć
z zamiarem pokarania tych zwierząt.
- Nie musisz tego robić, małżonku -
uspokoiła go Fulwia. - Wuj im nie
posłużył. Nie dopiekli go chyba do
końca, a być może zatruli się jego
śledzioną i następnego dnia wszyscy
pomarli. -
- A co z siostrą? -
- Zamknęła oczy, nim tam dojechaliśmy. -
- A więc wszystko zakończyło się
dobrze. - zauważył Molon. - O wiele
lepiej, niż w twoim śnie. Teraz już
wszyscy jesteśmy bezpieczni...
Jestem pewien, że to sam Jowisz ci go
zesłał, żeby pokazać ci, jak czczy był
twój niepokój o ukochaną małżonkę. -
Rad bym wiedzieć, co odrzekł na
to Fronton, ale niedługo po tej rozmowie
lawa, popiół i błoto przykryły ich wszystkich...
tak wyglada klasyczny paradox
OdpowiedzUsuńludzie ( w czasach bostw strzegących ich od zagrozen ) wydają się nie przyjmowac wydarzen epiki.
Dla spolecznosci ktora niszczą sily Natury, dramatem jest brak wsparcia, czy tez jak zrozumiec smierc w materiałach piroplastycznych.
Wulkan jest jednak nie tylko miejscem w ktorym Hefajstos, niestrudzenie polerowal oreż i rynsztunek innych owczesnych bogow, lecz wraz z Herą dawal wycienczonej Ziemi, chwile wytchnienia od zbyt rabunkowej gospodarki, nastawionej aby zdobywac.
Popiol po ostygnięciu zas po latach, uzyzniajac pola, da mozliwosc podziwiania wspolczesnych winnic, gajow oliwnych, oraz zabytkow ktore zaczną sie wylaniac zza koldry sprzed wiekow.
Czesc pieknych freskow da pracowitemu zespolowi archeologow i historyczek sztuki mozliwosc pracy.
zas na zachodzie polaczenie ( podobnego ) paradoksu mozliwosc zatrzymania sie wpol slowa podczas przygotowan do kolejnej fali zachorowan np. - ( https://tech.wp.pl/wyjatkowy-1000-letni-dom-wikingow-zachowany-pod-lidlem-mozna-go-podziwiac-w-trakcie-zakupow-6565974329436800a )
centra miast jednak nie zawsze sa oaza spokuju
- ( https://tygodnik.tvp.pl/33643776/archeolodzy-w-wielkim-miescie-dlaczego-rzymianie-nie-zawsze-za-nimi-przepadaja )-
autor pozostal na poprzednim portalu, obecnie jest rozpoznawalny twórca, oraz coraz bardziej swiadomy popularyzator mysli akademickich, a nie tylko niemy swiadek zapasci systemu opieki zdrowotnej, ktory to jako jedyny paraliżująco dziala, aby calkowicie przebudowac miare wartosci, hierarchię celow, czy poszanowanie zdrowia ( szczegolnie wsrod sceptykow ).
Jak wiemy dla czesci i tak będzie to tylko krotki ( w skali zywota ) epizod, ktory niezbyt wiele zmieni w konsupcjomistycznej grze obecnych pozorow.
aby zrozumiec ze to tylko kolejna z cywilizacji zastygajaca w zderzeniu z problemami, ktore pojawiaja w czasie przelomow nieco inna doza muzyki z dosc odleglej przestrzeni
| https://www.youtube.com/watch?v=9Wz-BBJcfiM | )
cześć
Dziękuję za ciekawe releksje, linki i życzliwe słowa :-)
UsuńZiemia potrzebuje wytchnienia i odradzania się...i jakoś dochodzi do siebie. Ciekawe, co będzie z ludźmi.
ale Danek nie jest klasycznym fanatykiem.
OdpowiedzUsuńGrupy zydowskie w NY, ostatnio mimo tego ze niedawno odjechaly przyczepy chlodnie po hekatombie zachorowań, wymyslily sobie slub w spolecznosci na okolo 10 tysiecy gosci.
Co to oznacza w spolecznosci ktora wciaz ma za zarzut to ze byli eksterminowani w ubieglym stuleciu.
Czy to forma zbiorowego samobojstwa?
A moze brak rozsadku?
Kompletny brak wiedzy?
A może po prostu wachnięcie od dystansu, do potrzeby przebywania, po ponowne smiertelne zagrozenie?
Floryda jako taka to wedlug mnie taki Urugwaj ( pod wzgledem podejscia do pracy ). Praca bywa niezbedna, pensje powinny zapewniac wygodne zycie, zas ciezko w takiej spolecznosci zrozumiec jak wielowektorowe sa warunki zycia w innych regionach planety.
z punktu widzenia 50 lat do tylu, okolo 80 % przypadkow zachorowan nie rokujacych pozytywnego finalu, wtedy okreslano jako "wyzionięcie ducha".
Medycyna idac naprzod, potknęla sie o dwa kryzysy. W latach 80 nastapil kryzys zaufania ( produkty polskie byly wstwiane za wzor jakosci, do oplat, zas nie szla za tym zarowno opieka lekarska na adekwatnym poziomie do innych wysoko cywilizowanych panstw, zas w latach 90 upadek wartosci nie tyle samego pieniadza ( ostatnio zastanawiam sie jak by wydladalo gdyby po 89, przedstawiono okres pieciu lat w ciagu ktorych powinny byc stopniowo wymieniane pieniądze na nowozytne, poprzedzone edukacja starszego pokolenia o wartosci, czy stosowanych zabezpieczeniach ).
Z punktu mieszkancow protestantow zycie w amerykanskim śnie to cudowne doswiadczenie po przesladowaniach w dawnych czasach na starym kontynencie.
nie wiem czy nie umieszczalem tego linka, ale ukazuje on ze na terenie pld Ameryki sa ciekawe zapisy przezyc i wedrowek - ( https://www.youtube.com/watch?v=1rWo8OE9XQo )
wedrowka od narodzin, przez zycie az do wejscia w okolice smierci ukazuje to ile z zapowiedzi mija sie z celem, walka o czyste powietrze urasta do absurdalnych argumentow, ze przeciez wuklany o wiele wiekszy wplyw wywieraja od przemyslowego toru samozaglady, warunkowanego stylem "wymagan" stawianych dla danych grup spolecznych.
wedle mnie mozg nigdy nie umiera.
tadam - odlecial?
wychowując otoczenie, cześć ze swiadomosci wciaż trwa. Ostrzezenia sprzed wiekow, sa wciąż aktualne, zas owczesni wysmiewani mistycy, czy innowatorzy, obecnie maja stastus swietych, czy autorytetow, albo nawet wizjonerow.
Dla smierci nie jest istotny czas, lecz sens. Jesli ktos ma autoargesję w sobie niewiele ( albo niekiedy i nic ), jest to w stanie odmienic.
Dla wypadkow wazniejsza jest reakcja oraz nie uleganie panicznemu strachowi.
Przy zmianach wynikajacych z wieku, oprocz ruchu ( inteligentnego , nie obciazajacego ponad okresloną miarę ), wazniejsze jest przeswiadczenie, iż przezyta czesc danego zycia byla istotna, oraz nie bylo w niej zbyt wielu blędow nie|wymuszonych przez apatię, czy zwyczajna głupotę.
Kazdy robi swoje, czas rozlicza za idiotyzmy, zas smierc grając w kosci wciaz daje szanse.
zamiast ps.
( https://www.youtube.com/watch?v=58K9ulBcBbI )
dematerializuję się,
na razie
Przypadkowość śmierci jest jednak czasem zauważalna. Nie mówię nawet o wypadkach. Wystarczy czasem zakrzsztusić się, albo oddychać skażonym powietrzem lub zrobić jakiś niewielki błąd w diecie...
Usuńzastanawiałem się czy umieszczać tu ad "vocem", najwyżej jako poza tematem ktoś (administrator, czy któryś z redaktorow serwisu ect. ) usunie jako zbędny.
Usuńmoja rodzima cywilizacja w przeszlosci poslugiwala sie 32 czasami użytecznymi.
w pl stosuje sie zwyczajowo trzy z korektą intelektualną minus 3 podstawowe, plus dwa warunkowe oraz cztery przyszle.
Idea jest taka. W odbiorze zewnętrzym rozmowa dwojga ciętych na siebie sąsiadujących Polaków, to spór, który jeśli nie zostanie zdezaktywowany w kulminacyjnym momencie, kończy sie kłótnią, albo czymś znacznie mniej przyjemnym.
Emocje pomiedzy parą rodaków balansują pomiedzy idyllą, zaś po wieczornej zakrapianej kolacji zakończoną sprzeczką o poranku, niezwykle popularną wyprowadzką przez balkon przedmiotów jednej ze stron relacji towarzyskiej.
i teraz dlaczego np amerykanom jest prościej.
Nawet suahili angielski ma 14 czasów czynnych, oraz dwa bierne ( w ogromnym uproszczeniu ).
uzywa sie codziennym dialogu 4 przeszłe, trzy obecne, i cztery przyszle. Dokladając do czterech przyszlych - just be fine, reszta co zrobimy to tylko dodatek.
Stad; jesli amerykanin żyje, to To że właśnie wyprowadzila sie narzeczona do trenera personalnego, po tym jak spalił sie dom, w którym zamierzali zamieszkac po ślubie, który to musieli odwołać, przez bankrutującą firmę tegoż, to li tylko powód do przekonania, że ta gorzka pigułka to przyczynek do stworzenia domu wydawniczego, który będzie w pierwszej dziesiątce kontynentu, zaś ślub zamiast w Vegas odbędzie się w gondoli otulonej w kwiecisty poranek na nabrzeżu Venecji, za 4 mln frankow szwajcarskich, co przy potencjalnym amerykanskim, ktorego szacowany budżet mial oscylować w granicach 210 000 $, oznacza że świetnie, iż taki mateirialistyczny zwiazek rozpadl się w momencie próby.
Chyba nawet administrator, jeśli zna trochę życie i nasze zwyczaje, nie uznałby tych uwag o sposobie dyskutowania u nas za szkalowanie narodu polskiego ;-)
UsuńNikt jeszcze stamtąd nie wrócił, choć na carskim dworze stale wywoływano duchy, nie patrząc na to, w jakiej nędzy żyją ludzie i myśląc, że Ochrana poradzi sobie z Uljanowami. Było to jakieś oderwanie od rzeczywistego życia,
OdpowiedzUsuńale nie od bogactw, które
Romanowowie zgromadzili.
To pogranicze zawsze fascynowało ludzi. Także tych głębiej myślących niż okultyści...szukających nadziei.
Lukrecjusz, epikurejczyk i wielki poeta, choć człowiek też nieco szalony, był tak zafascynowany potęgą Natury, że podziwiał nawet jej budzącą grozę destrukcję... Miał chyba poczucie, że ta destrukcja może być przejawem twórczej mocy Natury i prowadzi do jakiejś regeneracji życia.
OdpowiedzUsuńCiekawe, że stoicy też tak na życie patrzyli i perswadowali, żeby nie mówić o czymś "straciłem", ale "oddałem"...
UsuńNezumi, powiadasz na swoim blogu wielokrotnie, ze jestes Mystikiem, ja jednak tego nie widze.
OdpowiedzUsuńZaprzeczasz, ze jest zycie po tym zyciu twierdzac, ze ja zyje złudzeniami, chociaż jako Filozof doskonale wiesz, ze jednak ludzie wracaja ze swiata, gdzie zyja dusze czyli z Nieba - twierdzisz, ze: "Nikt jeszcze stamtąd nie wrócił"
Jezus wrocil, to raz :)
ciekawe czy liczyles ile bylo dotad wcieleń Lamy.
Ja osobiscie jestem młodą duszą, tylko jestem na tym swiecie 1,700 lat
Zdazylem jednak "wrocic" tutaj w kolejne wcielenia wiele, wiele razy.
Anonimowy - dziekuje, ze napisales o mnie: "ale Danek nie jest klasycznym fanatykiem."
OdpowiedzUsuńto juz jest postęp :)
Nie martw sie Żydów z nowojorskiego Boro Park in Brooklyn.
Jest cos takiego jak herd immunity czyli odporność stadna.
Gdy wystarczajaca ilosc ludzi w spoleczenstwie uodporni sie na koronę wtedy problem z wirusem przestanie istniec.
Dopuki wszyscy chodza w maskach doputy wirus bedzie problemem społecznym.
Przedluza sie naturalny bieg rzeczy w Naturze, o ktorej dyskutowaliscie powyzej.
Im szybciej społeczeństwo sie uodporni tym lepiej dla wszystkich.
Piotrze, straszysz tutaj ludzi jakims demonen, ktory jest normalna czescia Natury.
UsuńOd milionow lat, ba od miliardow lat wirusy czy bakterie sa normalna czescia srodowiska w ktorym dzisiaj istnieje czlowiek.
tzw intelektualisci specjalizuja sie w demonizxowaniu wszystkiego oraz wszelkiego.
Szwecja np od poczatku stanela na koncepcji odporności stadnej. nie wydarzyla sie tragedia zapowiadana przez mądrali.
Powtarzam jeszcze raz, tak ten wirus jest wyjatkowo niebezpieczny dlatego kazda zdrowo mysląca osoba powinna miec plan na wypadek zachorowania.
Wzmocnic swoj system odpornosci, byc przygotowanym na pójście do szpitala.
Im szybciej pokonamy covid tym mniejsze niebezpieczeństwo, ze beda powikłania.
Obawiam się, że ci, którzy mówią o odporność i stadnej w ogóle nie rozumieją tego, o czym mówisz. Zakładają, że powinna działać naturalna selekcja i słabsi członkowie społeczeństwa powinni umrzeć i nie psuć innym interesów i zabawy...A założyć maskę, albo utrzymywać dystans po to, żeby chronić czyjeś życie, to dla nich zbyt wielka fatyga. Jak to wiążą z wiarą w Boga, który oczekuje szacunku i miłości pozostaje zagadką ich umysłów.
Usuńczyli Twoja maska nie wystarczy?
Usuńpiszecie obaj tak, jakby jakims cudownym sposobem wirus mial zniknac z powierzchni ziemi?
Kazdy mieszkaniec tej planety musi sie w jakis sposob sie uodpornic.
Nie ma innej drogi.
Albo poprzez uodpornienie sie poprzez przebyta chorobe albo szczepionka.
Czy bedzie taka szczepionka?
Z tego co dotad obaj napisaliscie to pobozne zyczenia.
Nosic maski bez podania terminu kiedy to ma sie skonczyc. Dla mnie to idiotyzm.
Uodpornic sie, tylke tedy jest droga.
Danek
UsuńJa w ogóle nie rozumiem, na czym polega ten problem z maskami...Jest to może niewygodne, kiedy nosi się przez cały czas. Ale założyć, kiedy wsiada się do metra? Albo w sklepie? ...
Specjalisci roznie sie o maskach wypowiadaja.
UsuńWiekszosc przyznaje, ze maska daje falszywe poczucie, ze jestesmy chronieni przed wirusem.
Co innego maska N95, medyczna, maski ktore nosi spoleczenstwo praktycznie niewiele chroni przed wirusem.
Ja osobiscie nie lubie chodzic w masce. Ale musze, bo takie sa przepisy aby wejsc do sklepu.
A nie tak dawno pisałeś, że Jezus nie był człowiekiem...Pamiętam to dobrze, bo posłużyło Ci do krytyki :-)
OdpowiedzUsuńW moich opowieściach nie tylko powracają, ale niektórzy nawet stale tu są obecni. Ale to tylko w opowieściach...
Mistycyzm polega na poczuciu jedności z Naturą i przekonaniu, że nie jesteśmy na świecie najważniejsi.
Na kontemplacji i miłości do ludzi.
Nezumi, nawet dziecko wie, ze Jezus nie byl czlowiekiem.
OdpowiedzUsuńYeshua, Jezus - jest jedyną osobą pośród ludzi, który byl Bogiem w ludzkim ciele.
Mystic - a person who claims to attain, or believes in the possibility of attaining, insight into mysteries transcending ordinary human knowledge, as by direct communication with the divine or immediate intuition in a state of spiritual ecstasy. a person initiated into religious mysteries.
Mistyk - osoba, która twierdzi, że osiągnęła lub wierzy w możliwość osiągnięcia wglądu w tajemnice wykraczające poza zwykłą ludzką wiedzę, na przykład poprzez bezpośrednią komunikację z boską lub bezpośrednią intuicją w stanie duchowej ekstazy. osoba wtajemniczona w tajemnice religijne.
Obawiam sie, ze w swoim postrzeganiu kto jest Mystikiem pomieszałeś pojecie Naturalizmu z Obcowaniem z Nadprzyrodzonym
Jesteś Naturalistą Nezumi.
Danek,
OdpowiedzUsuńNapisałeś, że Jezus wrócił i to Twoim zdaniem dowodzi, że człowiek może wrócić :-) Musiałeś więc dodatkowo przyjąć, że Jezus był człowiekiem...
Czy dziecko zawsze najlepiej wie to już inna sprawa.
Nezumi, nie napisales, ze zaden czlowiek nie wrocil lecz ze nikt nie wrocil :)
OdpowiedzUsuńYeshua wrocil.
Nie wiem czemu tak trudno jest zaakceptowac oczywisty fakt, ze kazdy z nas wraca tutaj nieskonczona ilosc razy.
Przeciez nawet dla laika powinno byc oczywiste, ze za jednym zyciem nikt nie zasluzy na zycie wieczne. Szczegolnie gdy ktos odejdzie w mlodym wieku.
Musi byc system zapewniajacy, ze kazdy ma szanse dostapic Zbawienia.
Ja wiec wrocilem kolejny raz.
Dla mnie dusza i ja to jedno.
No tak, masz rację, powinienem napisać żaden człowiek nie wrócił.
OdpowiedzUsuńPiotrze, znowu Filozofia zawiodła tutaj człowieka, nie probujac odpowiedziec na postawione przez Ciebie pytanie.
OdpowiedzUsuńJa na to odpowiem w ten sposob.
Jestesmy stworzeni na podobienstwo Boga, czyli kazdy z nas jest Bogiem.
Nie podlegamy zadnym testom,
Kazdy z osobna ma dojsc do wiedzy, poprzez wolna wole.
Ostatecznym aktem jest przyjecie Jezusa za Zbawce.
Tylko tyle, bardzo proste.
Nawet Filozofi do tego nie potrzeba.
Danek
OdpowiedzUsuńNie odpowiedziałeś na pytanie Odzia
...Tu akurat strasznie filozofujesz. Gdzie w Piśmie Św. jest mowa o wolnej woli? A jeśli nawet znajdziesz coś u Pawła, czy Jana, to dlatego, że oni filozofowali. Wątpię jednak, aby używali tego pojęcia...
A reinkarnacja w tradycji chrześcijańskiej nie istnieje.
tym gorzej dla nauki chrzescijanskiej.
OdpowiedzUsuńPytanie Piotra nie dotyczylo wolnej woli lecz, dlaczego Bog testuje ludzi gdy wie z gory co zrobia zanim nawet czlowiek sie urodzi, Bog bowiem jest poza czasem, zna przyszlosc.
Dla mnie odpowiedz jest oczywista.
Ewa zjadla wraz z Adamem owoc z drzewa mądrosci aby byc mądrym tak jak Bog.
Aby te mądrość osiagnac, poznajemy dualność tego swiata.
Dokonujemy poprzez wolna wole wyborow pomiedzy dobrem oraz zlem.
Zło jest dopuszczane przez Boga abysmy mieli doswiadczenie czym jest zło.
Nie otrzymujemy pigułki mądrości - tak jak w szkole uczymy sie mądrości poprzez nieskonczone wcielenia.
Koniec swiata wg Pisma jest opóźniany przez Boga aby wiecej ludzi dostapilo Zbawienia.
Nie tylko Piotr, nawet Ty Nezuki, Mystik nie wierzysz w zbawienie.
Droga wiec dla ludzi do zbawienia jest jeszcze bardzo dluga.
Piotrze, nawet Bog musial miec gdzies swoj poczatek.
OdpowiedzUsuńNawet jesli bylo to 1,000 Wszechswiatow wstecz, (Wszechswoiat nie istnieje wiecznie wg dzisiejszej wiedzy).
Kiedys musialo wyksztalcic sie zycie, ktore wykreowalo inteligentne istoty na tyle wczesnie, przed koncem ich Wszechswiata, ze zdazyli stworzyc nowy Wszechswiat.
Naturalnie nie wiemy nic o tej spolecznosci, jesli jednak panowalo tam zło na przemian z dobrem - Boga jeszcze nie było - silniejszy wg Darwina wygrywał.
Mamy szczescie, ze dobro zwyciezylo, mamy bowiem wszechmocnego, dobrego Boga.
Piszesz, ze nie ma porownania człowieka z Bogiem.
Jak najbardziej jest to porownanie.
Bog jednak zapewnia przesiew.
potulni odziedziczą ten świat, powiada Bog poprzez Pismo.
Meek czyli google tlumaczy na potulni, to nie jest prawidlowe tlumaczenie.
Meek oznacza moc pod kontrola.
Czlowiek, ktory dostepuje Zbawienia podlega transformacji aby byla taką osobą przygotowaną do przyszlego zycia w Domu Bozym.
Czyli taka osoba zachowuje sie jak Bog, ma moc, jednak jej nie używa.
Ty Piotrze wymagasz od Boga aby nie bawil sie w "gierki" aby z mocy Wszechmocy zaprowadzil tutaj porzadek.
Nie tedy droga.
Kazdy musi indywidualnie zrozumiec, dojsc do tej mądrości
Piotrze nic nie rozumiesz co ja mowie, masz oczy oraz uszy zasloniete welonem.
OdpowiedzUsuńTylko ten kto uwierzy, ze Jezus jest Mesjaszem dostapi zycia wiecznego.
Ty wierzysz w rzeczy ziemskie, ktore logicznie rozumiesz. Nie dla Ciebie jest swiat Nieba, ktorego poprzez logiczne myslenie nigdy nie zrozumiesz.